Zakupy internetowe zazwyczaj promowane są hasłem, że można je robić w dowolnym miejscu i czasie.
Jednak ponownie okazuje się, że Polacy także w tej materii poruszają się utartymi ścieżkami i niechętnie zmieniają zwyczaje.
W pracy do sklepu
Na poniedziałek przypada najwięcej transakcji – wynika z danych przygotowanych dla „Rz" przez system e-płatności PayByNet, prowadzony przez Krajową Izbę Rozliczeniową (KIR). W kolejnych dniach udział się obniża, by minimum osiągnąć w sobotę.
– Kupujący w internecie wiedzą, że w weekendy kurierzy nie dostarczają przesyłek. Dlatego nie są gotowi płacić z wyprzedzeniem za towar, który i tak będzie mógł zostać wysłany dopiero w poniedziałek – mówi Artur Wojtczuk, dyrektor linii biznesowej płatności internetowe w KIR. – Drugim powodem jest fakt, że ciągle ok. 20–30 proc. osób za zakupy płaci zwykłymi przelewami, które w weekend również nie są przesyłane z banku do banku – dodaje.
Jak zauważa, w porównaniu z pozostałymi dniami tygodnia w poniedziałek i wtorek udział wartościowy zakupów jest wyższy niż ilościowy. – Oznacza to, że większe transakcje rozważane są w weekend. Wtedy towary są poszukiwane, porównywane, do zakupu dochodzi zaś później – wskazuje Wojtczuk.