Deficytowy włoski przewoźnik otrzymał w ubiegłym roku od rządu pomoc w wysokości 500 mln euro, co pozwoliło mu na dalsze funkcjonowanie, ale musi szybko znaleźć bogatego partnera do przebudowy siatki połączeń inaczej grozi mu uziemienie całej floty. Linia z Abu Zabi byłaby skłonna zainwestować 500 mln euro w zamian za 49 proc. udziałów, ale rozmowy utknęły w kwietniu, gdy Włosi zgłosili zastrzeżenia do warunków kupna.
W piśmie przesłanym teraz Etihad powtórzył, że chce, aby banki zamieniły połowę długu Alitalii wynoszącego ponad 800 mln euro na akcje, a drugą połowę umorzyły. Chce też zmniejszenia zatrudnienia o 3 tys. etatów załogi liczącej 14 tys. ludzi. Pismo sugeruje, że Etihad jest gotów negocjować, ale swoboda manewru jest nikła — stwierdził jeden informator.
Jedna z gazet włoskich napisała, że Etihad zwrócił się do banków wierzycielskich Alitalii, w tym dwóch największych we Włoszech Intesa Sanpaolo i UniCredit, by alternatywnie udzieliły tej linii dodatkowych 300 mln euro środków finansowych.
— Etihad nadal kieruje negocjacjami, a Alitalia jeśli chce porozumienia, to musi się zgodzić — uważa analityk transportu na Uniwersytecie Bicocca w Mediolanie, Andrea Giuricin.
Każde duże redukcje zatrudnienia wywołają z pewnością opór potężnych włoskich związków zawodowych, jakkolwiek działacze zasygnalizowali już gotowość negocjowania, bo Alitalia nie ma zbyt wielu opcji poza Etihadem.