W Bordeaux ruszają zbiory

Francja słynie z win, a ich zagłębiem jest Bordeaux. Właśnie ruszyły zbiory winogron.

Publikacja: 26.09.2014 11:36

W rejonie Sauternes czeka się, aż na winogronach pojawi się pleśń

W rejonie Sauternes czeka się, aż na winogronach pojawi się pleśń

Foto: Fotorzepa, Piotr Mazurkiewicz PM Piotr Mazurkiewicz

Każda rozmowa z właścicielami winnic rozpoczyna się od zerkania w niebo. – Potrzeba dużo słońca, ponieważ lato nas w tym roku nie rozpieszczało – mówi Thierry Disclyn, dyrektor marketingu Chateau de la Riviere.

– Jeszcze tydzień temu padał tu grad, dlatego teraz wszyscy liczą, że dobra pogoda się utrzyma – dodaje Pascal Brodnicki, znany kucharz często bywający we Francji.

Będą dobre zbiory

Francja w tym roku ma wrócić na pozycję największego producenta win na świecie, co w kraju przyjęto z euforią porównywalną do tej z okazji zwycięstwa w imprezie sportowej klasy międzynarodowej.

Pokonanie Włochów będzie możliwe dzięki mocnemu spadkowi produkcji w tym kraju – aż o 15 proc., do 41 mln hektolitrów, co jest najgorszym wynikiem od kilkudziesięciu lat. Z kolei we Francji, według prognoz tamtejszego resortu rolnictwa, w tym roku zbiory mają przynieść 45 mln hl, czyli o ok. 3 proc. więcej niż przed rokiem. Dalej są to wartości znacznie niższe niż choćby dekadę temu, ale branża znów z większym optymizmem patrzy w przyszłość.

Region Bordeaux, w Polsce będący prawdziwym symbolem francuskich win, odpowiada za kilkanaście procent krajowej produkcji. Zbiory właśnie ruszają, choć termin ich zakończenia zależy zarówno od szczepu, jak i rodzaju produkowanego wina.

65 procent Polaków kupuje wina głównie w sieciach hiper- oraz supermarketów; obecnie wina najmocniej promują sieci dyskontowe

W Chateau la Couspaude potrzebują na ich zakończenie kilku dni – winogrona są regularnie sprawdzane, czy już odpowiednio dojrzały. Ta winnica w rejonie Saint Emilion słynie z win klasy Gran Cru.

Jak mówią winiarze, wystarczy deszcz, aby owoce wchłonęły za dużo wody, co prowadzi do spadku nasycenia cukrem i przekłada się później na jakość wina.

Coraz rzadziej spotykane są sielskie widoczki ze zbieraczami winogron z koszami zawieszonymi na plecach. Mechanizacja zbiorów oznacza nie tylko niższe koszty – maszyna potrząsa krzewem i spadają tylko owoce w pełni dojrzałe, człowiek zaś ścina całą kiść. Gdy warunki są doskonałe, maszynowe zbiory można prowadzić nawet nocą – ludzie tego nie potrafią.

Ze zbiorami czekają jeszcze w rejonie słynnym z win Sauternes – mocnych i słodkich. Do ich produkcji zbierane są owoce, które nie dość, że na krzewach zupełnie obsychają i wyglądają bardziej jak rodzynki, to jeszcze pokrywają się szlachetną pleśnią.

– Już powoli to widać, ale u nas zbiory zazwyczaj kończą się w listopadzie – mówi Paul Mercadiers, współwłaściciel winnicy Chateau Partarrieu. To stosunkowo niewielka, 11-hektarowa winnica, ale pochodzące stamtąd wino można kupić także w Polsce.

Francuscy producenci nie boją się konkurencji z Nowego Świata, ponieważ w Chile, Kalifornii czy Australii tego typu wina nie są produkowane. Jednak w innych przypadkach rywali nie da się ignorować. – Ambitnie wchodzą na nowe rynki, dlatego trzeba na nich uważać – mówi Thierry Disclyn z Chateau de la Riviere.

W jednej winnicy produkowanych jest zazwyczaj kilka rodzajów wina, często mieszanego z różnych szczepów. Standardowo czekają 18 miesięcy, zanim mogą trafić na rynek.

Chiny pomagają

Winiarze podkreślają, że Azja jest rynkiem z ogromnym potencjałem. Choć nieoficjalnie przyznają, że dopiero uczy się kultury picia wina: – Azjaci przechylają kieliszek i wypijają cały naraz, co Francuza przejmuje grozą. Ale kochają wina, choć kupują w zasadzie tylko czerwone i wytrawne – mówią.

– Połowa naszej produkcji trafia do Chin – wskazuje Emilie Mercadiers z winnicy Chateau Partarrieu.

– Eksportujemy 70 proc. produkcji, a Azja to teraz najbardziej obiecujący kierunek – mówi Bruno Mocarez z Chateau la Couspaude.

Do win przekonują się także inne nacje, jak choćby Polacy, historycznie preferujący raczej trunki mocne. Z badania firmy Millward Brown dla sieci Lidl wynika, że 72 proc. Polaków deklaruje picie alkoholu przynajmniej od czasu do czasu.

Chociaż na liście najpopularniejszych trunków dominują piwo i wódka, to wino wskazuje już 40 proc. ankietowanych. Jednocześnie właśnie wino oraz wódka mają tyle samo zdeklarowanych zwolenników – wskazało je po 12 proc.

15 proc. pijących wino w Polsce sięga po nie regularnie – przynajmniej raz w tygodniu, a 56 proc. deklaruje taką czynność przynajmniej raz w miesiącu.

– Polacy stopniowo się tego uczą, a wino można dobrać nawet do najbardziej tradycyjnych dań kuchni polskiej, ze schabowym na czele – mówi Michał Jancik, sommelier współpracujący z Lidl Polska. Trzeba przynajmniej spróbować nauczyć się łączenia smaków – do ostrego dania wybiera się raczej słodkawe wino i na odwrót.

Piotr Mazurkiewicz z Bordeaux

Każda rozmowa z właścicielami winnic rozpoczyna się od zerkania w niebo. – Potrzeba dużo słońca, ponieważ lato nas w tym roku nie rozpieszczało – mówi Thierry Disclyn, dyrektor marketingu Chateau de la Riviere.

– Jeszcze tydzień temu padał tu grad, dlatego teraz wszyscy liczą, że dobra pogoda się utrzyma – dodaje Pascal Brodnicki, znany kucharz często bywający we Francji.

Pozostało 92% artykułu
Biznes
„Rzeczpospolita” o perspektywach dla Polski i świata w 2025 roku
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Biznes
Podcast „Twój Biznes”: Czy Polacy przestają przejmować się klimatem?
Biznes
Zygmunt Solorz wydał oświadczenie. Zgaduje, dlaczego jego dzieci mogą być nerwowe
Biznes
Znamy najlepszych marketerów 2024! Lista laureatów konkursu Dyrektor Marketingu Roku 2024!
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Biznes
Złote Spinacze 2024 rozdane! Kto dostał nagrody?