Według „The Wall Street Journal” chęć Apple do ograniczenia produkcji komponentów w Chinach jest spowodowana rygorystycznymi środkami antywirusowymi, które co jakiś czas wprowadzane są przez chińskie władze. Powoduje to czasem całkowite zamknięcie całych miast.
Innym powodem może być strategia różnicowania lokalizacji produkcji. Obecnie ponad 90 proc. komponentów elektroniki użytkowej Apple, takich jak iPhone, iPad i MacBook, jest produkowanych w Chinach przez zewnętrznych wykonawców.
Amerykanie znaleźli w Państwie Środka tanią i zdyscyplinowaną siłę roboczą więc sukcesywnie lokowali tam coraz więcej produkcji. Jednak za wielkimi zyskami szło też zagrożenie.
Jak uważają analitycy cytowani przez WSJ, „tak wysoki stopień uzależnienia od tego jednego kraju niesie ze sobą potencjalne ryzyko ze względu na autorytaryzm komunistycznego rządu w Pekinie i jego złożone relacje ze Stanami Zjednoczonymi”.
W kwietniu okazało się, że około połowa z 200 największych dostawców Apple ma zakłady produkcyjne w obszarach, na które chińskie władze nałożyły ścisłą kwarantannę po nowym wybuchu COVID-19. Dyrektor finansowy Apple, Luca Maestri, przyznał, że firma może stracić od 4 do 8 miliardów dolarów w drugim kwartale z powodu zakłóceń w łańcuchu dostaw.