– Szykuje się mała rewolucja w polityce migracyjnej – przyznaje Marcin Kulinicz, naczelnik w Departamencie Migracji resortu pracy. Już od nowego roku zamiast zniechęcania do zarobkowych przyjazdów, urzędnicy mają sprzyjać zatrudnianiu cudzoziemskich fachowców. W ich przypadku uproszczone zostaną procedury uzyskiwania zezwolenia na pracę, a także – w przypadku robotników sezonowych – wydłużony okres podejmowania pracy bez zezwolenia. Sytuację zmieni złożony już w Sejmie rządowy projekt dostosowujący przyjętą jeszcze przed wstąpieniem do Unii Europejskiej ustawę o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy do obecnych warunków.
– Proponujemy np. zniesienie instytucji przyrzeczenia pracy i szeregu formalnych wymagań – mówi Marcin Kulinicz. Urzędy częściej będą rezygnować z tzw. testu rynku pracy, czyli warunku wcześniejszego szukania chętnych na wakujące posady wśród polskich bezrobotnych. Katarzyna Kordoń, prezes podkarpackiej firmy K&K Selekt rekrutującej za granicą pracowników dla polskich firm, twierdzi, że zmiany były przez przedsiębiorców oczekiwane, bo biurokratyczne procedury trwające miesiącami skutecznie zniechęcały do legalnego zatrudniania obcokrajowców.
Nowe zasady będą sprzyjać przede wszystkim nienależącym do UE sąsiadom ze Wschodu. Preferencje rozszerzone będą także na obywateli Mołdawii, Gruzji i Turcji.
Po raz pierwszy polskie władze wprowadzają ułatwienia przy zatrudnianiu nie tylko robotników, ale też wysokiej klasy specjalistów i fachowców o unikalnych umiejętnościach. Zielone światło dostaną między innymi zagraniczni nauczyciele języków, a także cudzoziemscy studenci i doktoranci polskich uczelni, którzy już posługują się polskim i najłatwiej adaptują nad Wisłą.
Bez testu rynku pracy będzie można zdecydowanie łatwiej i, co najważniejsze, legalnie objąć posadę gosposi czy opiekuna do dzieci. Uzyskanie wydłużonego zezwolenia na pracę nie będzie też problemem dla cudzoziemców, którzy wcześniej sprawdzili się już, pracując w polskich firmach, nawet sezonowo.