Jedną z podstawowych reakcji Polaków na złą sytuację gospodarczą jest ograniczanie wydatków. Wielu po prostu rezygnuje z zakupów – robi tak 46 proc. tych, którzy zmienili swoje zachowania w reakcji na kryzys. Jednak coraz więcej wybiera podejście aktywne. Ułatwia im to Internet – np. na forach budowlanych przybywa ogłoszeń osób, które szukają chętnych do wspólnych zakupów materiałów czy najęcia ekipy. Dzięki temu mogą wynegocjować u sprzedawców lub wykonawców niższą cenę.
Jak ocenia socjolog Jacek Wódz z Uniwersytetu Śląskiego, takie inicjatywy dotyczą póki co konsumentów najbardziej świadomych – głównie młodych mieszkańców dużych miast. – Większość żyje z dnia na dzień i tak naprawdę nie ma świadomości kryzysu – dodaje.
Ale grupa aktywnych konsumentów rośnie. Widać to zwłaszcza w przypadku klientów banków, którzy od kilku miesięcy organizują się w grupy nacisku. Są to ci, którzy czują się oszukiwani sposobem naliczania oprocentowania kredytów. Najbardziej znane przykłady to akcje klientów mBanku i MultiBanku (oba należące do BRE Banku), którzy uruchomili własne strony internetowe. Za ich pomocą chcieli wymusić na władzach instytucji obniżenie oprocentowania kredytów ustalanych arbitralną decyzją zarządu. Gdy oprocentowanie większości kredytów mieszkaniowych leciało w dół w ślad za malejącymi stawkami LIBOR, oni płacili coraz więcej. Szybko okazało się, że w podobnej sytuacji jest część posiadaczy kredytów w Raiffeisen Banku oraz Santander Consumer Banku, którzy przyłączyli się do grup dyskusyjnych klientów BRE Banku.
[wyimek]11 tysięcy zarejestrowanych użytkowników ma portal Kupfranki.pl[/wyimek]
Z pomysłu na finansową grupę zakupową powstał portal Kupfranki.pl. Jego pomysłodawcy przygotowują się do wejścia w życie nowych regulacji, które umożliwią posiadaczom kredytów w walutach obcych ich spłatę w tych walutach. Dziś jest to możliwe tylko w złotówkach, co daje bankom okazję do dodatkowego zarobku dzięki zastosowaniu wysokich kursów sprzedaży np. franka. – Powodem stworzenia serwisu było rozszerzanie przez banki spreadów walutowych i ukrywania w ten sposób rzeczywistych marż. Wcześniej nie było to tak odczuwalne ze względu na silniejszego złotego – mówi Rafał Łyczek, inicjator przedsięwzięcia.