W ubiegłym roku na ulicach Warszawy zginęły 53 osoby. Rok wcześniej ofiar było aż 97. Niestety, z najnowszego raportu drogówki wynika też, że choć wypadki kończyły się mniej tragicznie, to było ich więcej. O 10 proc. wzrosła liczba wypadków i kolizji, a pogotowie zabrało więcej rannych niż w 2009 r.
Do największej liczby wypadków, w których ginęli ludzie, dochodziło na najbardziej obleganych arteriach miasta: w Al. Jerozolimskich, al. Krakowskiej i al. Solidarności. Zdecydowana większość tragedii miała miejsce na skrzyżowaniach.
Najbardziej niebezpiecznymi krzyżówkami były: Grójecka z Dickensa (Ochota), rondo Starzyńskiego z Jagiellońską (Praga-Północ) oraz ulice Pileckiego i Gandhiego (Ursynów). Tylko w tych trzech miejscach doszło do niemal stu wypadków, w których rannych zostało ponad sto osób. Najbardziej kierowcy szarżują w Śródmieściu i na Mokotowie. Co trzecią ofiarą był pieszy.
Najczęściej do tragedii dochodziło w środy i poniedziałki, najbezpieczniej było zaś w niedziele i soboty, gdy ruch na ulicach zamiera. Charakterystyczne, że bardziej spieszymy się do domu niż do pracy. Najwięcej wypadków policja notowała w czasie popołudniowego szczytu pomiędzy godz. 14 a 18.
[srodtytul]Więcej aut, mniej wypadków[/srodtytul]