- Wszystko wskazuje, że kryzys w branży transportowej zakończył się - mówi Rafał Dziura, dyrektor marketingu i sprzedaży TNT Express Poland.
Kiedy w 2008 r. zaczął się kryzys na rynkach finansowych, firmy kurierskie były akurat w okresie dynamicznych wzrostów. Klienci szukali usług ponadstandardowych i byli gotowi za nie zapłacić. Powodzeniem cieszyły się np. usługi z gwarantowaną godziną doręczenia. I nagle, w obliczu kryzysu, firmy zaczęły szukać oszczędności. Cięcia wydatków nie ominęły tych na usługi kurierskie. Tam gdzie było to możliwe zamiast wysyłać paczki samolotem, firmy wybierały znacznie tańszy transport drogowy. Duże przesyłki zastępowano małymi, ale za to wysyłanymi częściej.
- W 2010 r. trendy dość zdecydowanie się odwróciły. Kiedy gospodarka ruszyła, a popyt zaczęła charakteryzować duża zmienność, firmy znów zaczęły wysyłać więcej. Zwiększyła się również waga przesyłek, głównie za sprawą większej ilości komponentów niezbędnych do produkcji dóbr, na które szybko rosło zapotrzebowanie - mówi Dziura. Jest przekonany, że kryzys dokonał na rynku nieodwracalnych zmian, ale zarówno korzystnych jak i niekorzystnych. - Działania optymalizacyjne, których efektem staje się zmniejszenie kosztów, są dziś standardem w logistyce. Wciąż rzadziej niż przed 2008 roku klienci są zainteresowani usługami z deklarowaną godziną dostawy. Nie poszukują produktów z wieloma elementami wartości dodanej. Optymalizacja w logistyce w dużym stopniu dotyczy większego wykorzystania dostępnych opcji ekspresowego transportu drogowego - zauważa Dziura.
Jego zdaniem, olbrzymi potencjał na wzrosty dla firm kurierskich tkwi w krajowym rynku przesyłek e-commerce. - Polacy wciąż korzystają z usług kurierskich znacznie rzadziej niż ich zachodni sąsiedzi. Na jedną paczkę wysyłaną przez Polaka na jednego Niemca przypada około 8, podobnie w przypadku mieszkańców Wielkiej Brytanii, a Hiszpanie i Francuzi mogą pochwalić się 5 – 6 transportami per capita. To pokazuje jak potężny jest potencjał naszego rynku krajowego. Już w 2009 roku e-commerce pokazał, jaki w nim drzemie potencjał. Mimo kryzysu polskie firmy kurierskie odnotowały spore wzrosty w tym segmencie rynku usług krajowych. Wszystko za sprawą olbrzymiego wzrostu zakupów w sieci. Towary z Internetu klientom dostarcza Poczta Polska lub kurierzy. - W roku 2010 tempo wzrostu rynku B2C (business to customer) było prawie cztery razy większe tempo niż na tradycyjnym rynku dostaw do klientów instytucjonalnych - mówi Dziura i zauważa, że większość firm działających w Polsce nie odczuła tak mocno kryzysu jak te działające na rynkach Zachodniej Europy. - Stało się to tak właśnie dzięki olbrzymiemu wzrostowi rynku e-commerce. Tym, co utrudniało działalność, był na pewno mocny spadek cen - średnio nawet o 10-15 proc. - mówi dyrektor Dziura.