W ciągu ostatniego roku zyski Pumy spadły o 70 proc. Choć marka zajmuje wciąż trzecią pozycję jeśli chodzi o największych producentów odzieży i obuwia sportowego, to także jej władze przyznają, iż w ostatnich latach wizerunek firmy mocno się zmienił.
- Jesteśmy firmą sportową, a nie producentem life-style'owych ubrań – zapowiedział prezes Bjoern Gulden. Został on prezesem Pumy w lipcu i dzisiaj po raz pierwszy spotkał się z dziennikarzami aby zaprezentować plan rozwoju firmy.
Jej odwiecznymi rywalami są Nike oraz Adidas, które również nie rezygnując z wizerunku marek sportowych (sponsoring wielu dyscyplin) flirtują z modą zatrudniając do produkcji okolicznościowych kolekcji znanych projektantów np. Stella McCartney dla Adidasa.
Puma też poszła ta drogą – w końcu 84 proc. akcji należy do Grupy Kering, właściciela takich marek jak choćby Gucci. Jednak w jej przypadku ten model najwidoczniej się nie sprawdził, a dodatkowo jej pozycję na rynku sportowym podkopały mniejsze firmy jak Asics , Brooks, Saucony czy Mizuno.
Dlatego Puma ostrzegła już inwestorów, że jej zysk w 2013 r. może znacznie spaść nawet poniżej i tak niewielkiego osiągniętego w 2012 r. kiedy to wyniósł on 70 mln euro. To także efekt kosztów zamykania centrum rozwoju w Wietnamie oraz przenoszenia pracowników z Londynu do niemieckiej centrali w Herzogenaurach.