Tylko w ubiegłym roku w USA wydano 948 pozwoleń na prowadzenie browaru, co podwyższyło liczbę czynnych warzelni do 3699 – podał tamtejszy Instytut Piwa. To najwięcej, od kiedy w 1887 r. zaczęto gromadzić takie dane. Inna amerykańska organizacja branżowa, Stowarzyszenie Piwowarów, liczbę browarów oceniała w połowie 2013 r. na blisko 2600, a historyczny rekord – ustanowiony w 1873 r. – na 4000.
Tak czy inaczej browarów w USA przybywa szybko. Według Stowarzyszenia Piwowarów dwa lata temu było ich 2027. – Nowe warzelnie pojawiają się w tempie 1, 2 dziennie – twierdzi Bart Watson, ekonomista z tej organizacji. Jak podkreśla, od kilku lat większość takich inicjatyw stanowią browary rzemieślnicze, podczas gdy w latach 90. i na początku minionej dekady przybywało głównie tzw. brewpubów: piwiarni serwujących piwo własnej produkcji. Oba rodzaje browarów tworzą piwowarską rewolucję, jak określa się odwrót od produkowanego na masową skalę „jasnego pełnego" ku wyrobom rzemieślników, sięgających po dawne style i eksperymentujących z nowymi.
Na Zachodzie piwo z browarów nowej fali nie jest dużo droższe niż z dużych koncernów. W Polsce jest inaczej
W USA rewolucja zaczęła się w latach 80. – wówczas było tam ok. 90 browarów. Potem ta moda rozprzestrzeniła się na inne kraje. Dotarła nawet do Włoch, kojarzonych powszechnie z winem, gdzie pod koniec ub.r. było 600 browarów, dwukrotnie więcej niż dwa lata wcześniej.
Nad Wisłą już od blisko dekady rośnie popularność piwa z browarów regionalnych. Nieco później pączkować zaczęły browary restauracyjne. I jedne, i drugie mają w większości monotonną ofertę. Dlatego o rzemieślniczej rewolucji zaczęło się mówić dopiero w 2011 r., gdy pojawiły się Pinta i AleBrowar, pierwsze browary kontraktowe, czyli wynajmujące wolne moce produkcyjne innych warzelni, aby warzyć piwo wedle własnych receptur. Niedługo potem pojawił się Artezan, pierwszy browar rzemieślniczy, a w ub.r. kilka kolejnych, m.in. podkrakowska Pracownia Piwa i bieszczadzka Ursa Maior. W tym roku do tej listy dołączył browar Bednary. Może się więc wydawać, że Polska idzie drogą USA. Ale to jeszcze nic pewnego.