„Działając w imieniu Stowarzyszenia Inicjatywa na Rzecz Praw i Ochrony Obywateli, uprzejmie informuję, iż nasze Stowarzyszenie rozszerza swoją działalność i otwiera kilkadziesiąt oddziałów na terenie całego kraju. W związku z tym aktywnie poszukujemy (...) osób chętnych do udzielania porad prawnych w punktach nieodpłatnej pomocy. Współpraca miałaby się rozpocząć od 1 stycznia 2018 r. Kwota wynagrodzenia, w związku z podjęciem współpracy wynosiłaby 3000 zł + VAT za prowadzenie jednego punktu" – to fragment jednego z wielu ogłoszeń, jakie trafiają do kancelaryjnych skrzynek pocztowych.
– Z podobnymi ofertami zgłasza się wiele organizacji społecznych, które już dziś prowadzą punkty albo chcą takie punkty otworzyć – informuje adwokat dr Karol Pachnik, który w imieniu prezesa Naczelnej Rady Adwokackiej przygotowuje opinię o prezydenckim projekcie nowelizacji ustawy o nieodpłatnej pomocy.
Zbiera też sygnały o tego typu działaniach NGO-sów.
– Chcemy wykazać, że udział organizacji pozarządowych w systemie bezpłatnego poradnictwa to błąd. Nie mają wystarczającej liczby osób, by obsadzić setki punktów w kraju. Efekt jest taki, że większa część organizacji faktycznie nie prowadzi poradnictwa, tylko pobiera prowizje za pośrednictwo. Ot, taki sposób na biznes – odpowiada mecenas Pachnik.
Zgodnie z ustawą o nieodpłatnej pomocy prawnej poradnictwo powierzone zostało w połowie adwokatom i radcom, w połowie zaś organizacjom pozarządowym.