Banknoty z Ludwikiem Waryńskim ciągle jeszcze krążą po świecie

Nie ma dnia, by do drzwi banku centralnego nie zapukał ktoś, kto po latach odkrył w domu stare banknoty i chciał je wymienić na nowe

Aktualizacja: 18.01.2010 01:21 Publikacja: 17.01.2010 23:19

Prof. Leszek Balcerowicz ogląda wystawę polskich banknotów sprzed denominacji

Prof. Leszek Balcerowicz ogląda wystawę polskich banknotów sprzed denominacji

Foto: Fotorzepa, Adam Kardasz Adam Kardasz

- Ludzie przychodzą z drobnymi kwotami, ale zdarzają się też osoby z pokaźną gotówką, którą ich bliscy przechowywali na "czarną godzinę" - zdradzają pracownicy NBP. Jeśli ktoś nie przeszukał jeszcze bieliźniarki babci, powinien to zrobić jak najszybciej, bank centralny wymienia stare złote na nowe tylko do końca tego roku.

Właśnie mija 15 lat od momentu denominacji złotego, w wyniku którego nasza waluta straciła cztery zera - dawne 100 tys. zł, to dziś zaledwie 10 zł. W sylwestra 1994 roku byliśmy wszyscy milionerami, wystarczyła jedna noc, aby większość z nas przestała nimi być. Stare pieniądze jednak nie straciły ważności, można było nimi płacić jeszcze przez dwa lata, w praktyce jednak wystarczyło parę miesięcy, aby z kas sklepów zniknął Waryński, Kościuszko, czy Moniuszko, a pojawili się władcy polscy. Z kas tak, ale nie z domów Polaków i nie tylko. - Przynajmniej raz w tygodniu odbieramy korespondencję od rodaków, ale i obcokrajowców z całego świata, którzy pytają o możliwość wymiany starych złotych na nowe - mówi urzędniczka banku centralnego. - Ostatnio napisał pewien Amerykanin, którego krewni byli kiedyś na wycieczce w Polsce i przywieźli ze sobą polska walutę - kilka setek z Waryńskim i kilka banknotów o wyższym nominale. Myślał, że 34 tys. zł, które właśnie odkrył w szufladzie, to majątek. Gdy dowiedział się, że to w przeliczeniu zaledwie jeden dolar, bardzo się zdziwił.

W ciągu 15 lat zdenominowany złoty zdewaluował się. W 1995 roku butelka wódki kosztowała w przeliczeniu na nowe złote 2,16 zł, 5 lat temu 24,5 zł, a dziś 28 zł. Za kilo schabu płacimy 13 zł, podczas gdy 15 lat temu kosztował on nas 9 zł. Podwojeniu uległa też cena kostki masła.

I tak jednak nie mamy już powodów do narzekań, inflacja przekracza zaledwie 3 proc. rocznie, a latach 80-tych złotówka traciła na wartości po kilkadziesiąt procent miesięcznie. Ceny puchły w oczach, to samo dotyczyło naszych wynagrodzeń. Bank centralny był zmuszony wypuszać na rynek banknoty o coraz wyższych nominałach - milion, dwa miliony złotych. Denominacja pozostawała więc kwestią czasu. - Już na początku lat 90-tych wiadomo było, że operację trzeba przeprowadzić - wspomina Zbigniew Marski, emerytowany skarbnik NBP. - Wówczas też przygotowano pierwszą próbną partie nowych banknotów z wizerunkami miast, które wydrukowano w Niemczech. Na najniższym widniało najmłodsze miasto - Gdynia, a najwyższym chyba Kalisz. Wówczas jeszcze sądzono, że wystarczy pozbawić złotówki trzech zer - tak więc banknot 100 tys. zł miał zostać zamieniony na 100 zł, inflacja jednak nie odpuszczała. Cztery lata później, gdy już sądzono, że spadkowy trend inflacji jest trwały, postanowiono przy denominacji skreślić jedno zero więcej. Na nowych banknotach pojawili się królowie polscy, a banknoty z miastami poszły na przemiał. Tylko pojedyncze z nich bank sprzedał kolekcjonerom. Skarbnik wspomina, że i tak nie mogłyby być wprowadzone do obiegu, bo okazały się za słabo zabezpieczone, fałszerze doskonalili swoje techniki niemal w takim tempie, w jakim galopowała inflacja. W 1991 roku wykryto 4,1 tys. sztuk podrobionych banknotów, a w 1993 – już blisko 100 tys. sztuk.

- Zamiany pieniędzy wszyscy się bali - wspomina dyrektor obszaru zapewniania zgodności BZ WBK Aleksander Kompf. - Od kwietnia leżały już w naszym skarbcu w depozycie NBP nowe złote, ale i tak wiadomo było, że 1 stycznia nie trafią one do sklepów. Pojawiły się więc nowe ceny na półkach i paragonach, ale i tak wszyscy posługiwali się starymi nominałami. Nawet po kilku miesiącach, gdy już nowe pieniądze były w powszechnym użyciu starsi ludzie prosili, aby wydawać im w starych, bo na nowych się nie znali. Nie mieli zaufania do nowych, kolorowych banknotów, które jak głosiła plotka - przyjechały do nas z Zachodu. Gdzie tak naprawdę zostały wydrukowane? NBP utrzymywał to w tajemnicy. Dziś już wiemy, że monety wybiła nasza mennica, a banknoty wydrukowano w Wielkiej Brytanii. Obyło się jednak bez wpadek i awantur, ludzie byli przygotowani na fakt, że na kolejnym wyciągu z banku w rubryce stan konta zobaczą np. nie 236 459 600 zł, ale 23 645,96 zł. Szybko też nauczyli się przeliczać złote.

OBOP zrobił badania po miesiącu od wprowadzenia nowych banknotów. 87 proc. respondentów nie miało kłopotów w posługiwaniu się jednocześnie starymi i nowymi banknotami. Osoby, które narzekały, to przede wszystkim emeryci i renciści. Najlepiej radziła sobie młodzież. Czterem piątym Polaków spodobały się nowe banknoty. A co najważniejsze, aż 72 proc. uznało, że denominacja była potrzebna.

Po latach oszacowano jej koszty - 30 milionów nowych złotych, czyli 300 miliardów starych złotych. Dziś można by za to wybudować trochę ponad kilometra autostrady. Na dłuższą metę jednak wymiana się opłaciła - nowe pieniądze mają dłuższą żywotność. Wcześniej banknoty o najniższych nominałach (50, 100, 200 zł) szybko się niszczyły. Po dwóch, trzech miesiącach trzeba je było wymieniać. Monety są tylko trochę droższe w produkcji, za to mają żywotność od 15 do 25 lat. Tak więc teraz bankowi centralnemu jest łatwiej obsługiwać obieg gotówkowy.

Jest jeszcze jeden plus przeprowadzonej 15 lat temu operacji - za parę lat, gdy już będziemy spełniać wszystkie kryteria z Maastricht i będziemy gotowy wejść do unii walutowej, doświadczenia związane z denominacją będzie można wykorzystać przy zamianie złotego na euro.

- Ludzie przychodzą z drobnymi kwotami, ale zdarzają się też osoby z pokaźną gotówką, którą ich bliscy przechowywali na "czarną godzinę" - zdradzają pracownicy NBP. Jeśli ktoś nie przeszukał jeszcze bieliźniarki babci, powinien to zrobić jak najszybciej, bank centralny wymienia stare złote na nowe tylko do końca tego roku.

Właśnie mija 15 lat od momentu denominacji złotego, w wyniku którego nasza waluta straciła cztery zera - dawne 100 tys. zł, to dziś zaledwie 10 zł. W sylwestra 1994 roku byliśmy wszyscy milionerami, wystarczyła jedna noc, aby większość z nas przestała nimi być. Stare pieniądze jednak nie straciły ważności, można było nimi płacić jeszcze przez dwa lata, w praktyce jednak wystarczyło parę miesięcy, aby z kas sklepów zniknął Waryński, Kościuszko, czy Moniuszko, a pojawili się władcy polscy. Z kas tak, ale nie z domów Polaków i nie tylko. - Przynajmniej raz w tygodniu odbieramy korespondencję od rodaków, ale i obcokrajowców z całego świata, którzy pytają o możliwość wymiany starych złotych na nowe - mówi urzędniczka banku centralnego. - Ostatnio napisał pewien Amerykanin, którego krewni byli kiedyś na wycieczce w Polsce i przywieźli ze sobą polska walutę - kilka setek z Waryńskim i kilka banknotów o wyższym nominale. Myślał, że 34 tys. zł, które właśnie odkrył w szufladzie, to majątek. Gdy dowiedział się, że to w przeliczeniu zaledwie jeden dolar, bardzo się zdziwił.

Banki
Ludwik Kotecki, RPP: Adam Glapiński złamał naszą dżentelmeńską umowę
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Banki
Były prezes państwowego banku chińskiego idzie do więzienia
Banki
Kolejna awaria w największym polskim banku w ciągu dwóch dni
Banki
Bank centralny Rosji wspomaga wojnę Putina
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Materiał Promocyjny
Click to Pay podbija polski rynek - Mastercard rozszerza nowy standard płatności kartą w internecie