Gdyby się spokojnie zastanowić, to jeśli chodzi o transakcje przeprowadzane przez banki centralne na rynkach finansowych – nie robią one nic specjalnie skomplikowanego. Mówiąc w dużym uproszczeniu, ale jednak w sposób opisujący rzeczywistość, banki centralne kupują waluty obce, zwiększając środki płatnicze na rachunkach tych, którzy im je sprzedają, a kupione waluty wykorzystują do powiększenia rezerw dewizowych, które lokują na rynku globalnym. Oprócz tego przeprowadzają operacje otwartego rynku, by regulować ilość płynnych rezerw w bankach komercyjnych i wysokość krótkoterminowych stóp procentowych.
Na oko nie ma w tym wszystkim nic bardzo skomplikowanego. Dlaczego więc toczyły się tak długie i zażarte spory dotyczące podziału zysku NBP? Ważną przyczyną jest to, że rachunkowość MTM (mark-to-market), którą zaczęły stosować od pewnego czasu także banki centralne, jest słabo dostosowana do natury ich działalności.
[srodtytul]Cnota ukarana[/srodtytul]
Rachunkowość MTM wymaga, by składniki bilansu były księgowane zgodnie z ich zmieniającą się wartością rynkową. W przypadku banków komercyjnych główną zaletą księgowości MTM jest to, że szybko sygnalizuje pojawiające się straty bilansowe. Bank komercyjny może dzięki temu szybko coś zrobić, by je zmniejszyć. Jeśli kupił np. waluty obce, których kurs zaczął spadać, to – chcąc uniknąć strat bilansowych i zmniejszenia się kapitału – może zrobić dwie rzeczy: sprzedać kupione waluty albo zabezpieczyć się przed ryzykiem kursowym na rynku terminowym.
W przypadku banku centralnego straty bilansowe są najczęściej konsekwencją właśnie deprecjacji walut obcych, ponieważ zmniejsza się w takiej sytuacji księgowa wielkość rezerw dewizowych wyrażona w walucie krajowej. Problem dla banku centralnego polega na tym, że – w przeciwieństwie do banku komercyjnego – nie może on nic zrobić, by ustrzec się przed stratami bilansowymi wynikającymi z aprecjacji waluty krajowej. NBP nie będzie w takiej sytuacji sprzedawał walut obcych, gdyż w ten sposób zwiększyłby aprecjację złotego i wielkość swych strat bilansowych. Nie może się także zabezpieczyć przed deprecjacją walut obcych, sprzedając je w transakcjach terminowych.