Zysk NBP, czyli księgowe zawiłości

Rachunkowość MTM prowadzona w złotych przez bank centralny rodzi komplikacje wynikające z dużej zmienności wyniku finansowego

Publikacja: 10.05.2010 03:49

Zysk NBP, czyli księgowe zawiłości

Foto: Fotorzepa, Raf Rafał Guz

Red

Gdyby się spokojnie zastanowić, to jeśli chodzi o transakcje przeprowadzane przez banki centralne na rynkach finansowych – nie robią one nic specjalnie skomplikowanego. Mówiąc w dużym uproszczeniu, ale jednak w sposób opisujący rzeczywistość, banki centralne kupują waluty obce, zwiększając środki płatnicze na rachunkach tych, którzy im je sprzedają, a kupione waluty wykorzystują do powiększenia rezerw dewizowych, które lokują na rynku globalnym. Oprócz tego przeprowadzają operacje otwartego rynku, by regulować ilość płynnych rezerw w bankach komercyjnych i wysokość krótkoterminowych stóp procentowych.

Na oko nie ma w tym wszystkim nic bardzo skomplikowanego. Dlaczego więc toczyły się tak długie i zażarte spory dotyczące podziału zysku NBP? Ważną przyczyną jest to, że rachunkowość MTM (mark-to-market), którą zaczęły stosować od pewnego czasu także banki centralne, jest słabo dostosowana do natury ich działalności.

[srodtytul]Cnota ukarana[/srodtytul]

Rachunkowość MTM wymaga, by składniki bilansu były księgowane zgodnie z ich zmieniającą się wartością rynkową. W przypadku banków komercyjnych główną zaletą księgowości MTM jest to, że szybko sygnalizuje pojawiające się straty bilansowe. Bank komercyjny może dzięki temu szybko coś zrobić, by je zmniejszyć. Jeśli kupił np. waluty obce, których kurs zaczął spadać, to – chcąc uniknąć strat bilansowych i zmniejszenia się kapitału – może zrobić dwie rzeczy: sprzedać kupione waluty albo zabezpieczyć się przed ryzykiem kursowym na rynku terminowym.

W przypadku banku centralnego straty bilansowe są najczęściej konsekwencją właśnie deprecjacji walut obcych, ponieważ zmniejsza się w takiej sytuacji księgowa wielkość rezerw dewizowych wyrażona w walucie krajowej. Problem dla banku centralnego polega na tym, że – w przeciwieństwie do banku komercyjnego – nie może on nic zrobić, by ustrzec się przed stratami bilansowymi wynikającymi z aprecjacji waluty krajowej. NBP nie będzie w takiej sytuacji sprzedawał walut obcych, gdyż w ten sposób zwiększyłby aprecjację złotego i wielkość swych strat bilansowych. Nie może się także zabezpieczyć przed deprecjacją walut obcych, sprzedając je w transakcjach terminowych.

Gdyby to robił, wywołałby wzrost kursu złotego na rynku terminowym, a arbitraż pomiędzy rynkiem terminowym i kasowym wzmocniłby aprecjację złotego.

[wyimek]Inwestorzy zdają sobie sprawę, że w krajach modernizujących swoje gospodarki występuje tendencja do aprecjacji kursów równowagi walut[/wyimek]

I nie są to hipotetyczne rozważania. Bardzo często można się natknąć w prasie finansowej na wzmianki, że np. wielkie japońskie firmy ubezpieczeniowe, chcąc się zabezpieczyć przed skutkami spadku kursu walut obcych, sprzedają je na rynku terminowym, a to wzmacnia aprecjację jena.

Z problemem strat bilansowych pojawiających się w efekcie umacniania się kursu waluty krajowej ma do czynienia od wielu lat nie tylko NBP, ale wiele innych banków centralnych w krajach, których waluty wykazywały tendencję do stopniowej aprecjacji. Można więc powiedzieć, że stosowanie księgowości MTM powoduje, iż straty bilansowe w bankach centralnych są nie tylko niezasłużoną, ale na dodatek także nieuniknioną karą za modernizację i wzrost potencjału eksportowego gospodarki.

[srodtytul]Wirtualne kapitały[/srodtytul]

Jak dalece jednak ta kara jest dotkliwa? Bankowi komercyjnemu kapitał jest potrzebny jak powietrze. Cokolwiek robi, wiąże się to z jakimś ryzykiem, co sprawia, że zawierane przez bank komercyjny transakcje muszą mieć odpowiednie pokrycie w kapitale. Straty bilansowe pomniejszają kapitał, a bez kapitału bank komercyjny przestaje oddychać. Dlatego robi zawsze wszystko, by ich uniknąć.

W przypadku banku centralnego sytuacja jest inna. Nie może on wprawdzie zapobiec stratom bilansowym spowodowanym aprecjacją waluty krajowej, ale za to kapitał nie jest mu aż tak potrzebny jak bankowi komercyjnemu. Wystarczy, jeśli bieżące dochody pokrywają jego bieżące koszty. Ekonomiści są zgodni co do tego, że wielkość kapitału banku centralnego nie ma w takiej sytuacji większego znaczenia. Ważne jest jedynie, co podkreśla prof. Alex Cukierman, by było wiadomo, że w długim okresie ewentualne straty bilansowe zostaną pokryte, bo inaczej mogłyby powstać wątpliwości dotyczące niezależności banku centralnego. Nawet w kwestii tego, kto miałby je pokryć, zdania są podzielone. MFW uważa, że w części mogłyby to robić rządy, przekazując bankowi centralnemu odpowiednią ilość obligacji.

Skoro pokrycie strat bilansowych banku centralnego nie jest rzeczą palącą, to istnieje spora dowolność w ustalaniu sekwencji i skali pokrywania ich z zysku. I to daje pole do dowolnie długich dyskusji o kwestiach metodologicznych, dotyczących np. szacowania potencjalnych strat przy użyciu metodologii VaR.

Rynki finansowe zdają sobie sprawę, że w krajach modernizujących swoje gospodarki występuje tendencja do aprecjacji kursów równowagi ich walut. W tej sytuacji straty bilansowe banków centralnych są tylko ubocznym skutkiem stosowania przez nie księgowości MTM. Dlatego duże ujemne kapitały Narodowego Banku Czech, Banku Chile i wielu innych banków centralnych nie robią na inwestorach żadnego wrażenia. Nie wpływają na premie za ryzyko na rynkach finansowych tych krajów. Inwestorzy wiedzą, że banki centralne prędzej czy później te straty pokryją, mając wyjątkowy przywilej osiągania renty menniczej, a więc dochodów z zaspokajania rosnącego popytu gospodarki na pieniądz, które – jak już przypomnieliśmy – są lokowane w przynoszącym dochody portfelu rezerw dewizowych.

[srodtytul]Bez łatwych recept[/srodtytul]

Księgowość MTM jest generalnie dobrym wynalazkiem, ale była dotąd nazbyt mechanicznie stosowana. Dlatego przyczyniła się m.in. do pogłębienia niedawnego globalnego kryzysu bankowego; uruchamiając sprzężenia zwrotne pomiędzy spadkiem cen aktywów i ich masową wyprzedażą. Kłopot, jaki sprawia od lat wielu bankom centralnym, nie jest może aż tak duży, ale przykład NBP świadczy, że nie jest łatwo się go pozbyć. Co zatem zrobić, by uniknąć przewlekłych sporów o podział zysku NBP?

Zacznijmy od stwierdzenia, że prostych recept z pewnością nie ma. Nie jest bowiem taką receptą odejście w ogóle od stosowania MTM w bankach centralnych. Księgowość MTM prowadzona w jednej z walut rezerwowych lub w walucie koszykowej – np. w SDR – byłaby dobrą busolą i odzwierciedleniem wyników zarządzania rezerwami walutowymi. Z kolei księgowość MTM prowadzona w złotych jest potrzebna w odniesieniu do transakcji otwartego rynku.

Problem polega na tym, że księgowość MTM prowadzona w złotych dla obu podstawowych sfer działalności banku centralnego rodzi komplikacje wynikające z dużej zmienności wyniku finansowego. Dlatego warto może przypomnieć, że rezerwy walutowe są utrzymywane głównie po to, by można było w razie potrzeby kupować przy ich użyciu towary, usługi i instrumenty finansowe nominowane w walutach obcych lub spłacać zobowiązania wyrażone w tych walutach. Z tego punktu widzenia wartość rezerw walutowych jest stabilna, dopóki stabilna jest inflacja w krajach emitujących waluty rezerwowe.

Jeśli tak jest, to może racjonalne byłoby ocenianie wyniku finansowego NBP także przez pryzmat równolegle prowadzonej dla rezerw dewizowych księgowości MTM w walutach obcych. Zmniejszyłoby to komplikacje interpretacyjne, jakie rodzi mechaniczne stosowanie księgowości MTM do całokształtu działalności banków centralnych. Warto myśleć o stworzeniu tego rodzaju dodatkowego punktu odniesienia dla oceny wielkości zysku NBP, co pozwoliłoby w przyszłości łatwiej osiągać konsensus w kwestii jego podziału.

[i] Autor jest wykładowcą w SGH i doradcą przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego[/i]

Gdyby się spokojnie zastanowić, to jeśli chodzi o transakcje przeprowadzane przez banki centralne na rynkach finansowych – nie robią one nic specjalnie skomplikowanego. Mówiąc w dużym uproszczeniu, ale jednak w sposób opisujący rzeczywistość, banki centralne kupują waluty obce, zwiększając środki płatnicze na rachunkach tych, którzy im je sprzedają, a kupione waluty wykorzystują do powiększenia rezerw dewizowych, które lokują na rynku globalnym. Oprócz tego przeprowadzają operacje otwartego rynku, by regulować ilość płynnych rezerw w bankach komercyjnych i wysokość krótkoterminowych stóp procentowych.

Pozostało 93% artykułu
Banki
ZBP: Rezygnacja z „kredytu 0 proc.” paradoksalnie zwiększy popyt na kredyty hipoteczne
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Banki
Prezes NBP Adam Glapiński: Sektor bankowy słabo pełni swoją podstawową funkcję
Banki
EBC znów obciął stopę depozytową. Czwarty raz w 2024 roku
Banki
Niespodziewany ruch banku centralnego Szwajcarii ws. stóp procentowych
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Banki
Szwajcarski bank centralny tnie stopy mocniej niż się spodziewano