W pół roku po tym jak regulatorzy zaprezentowali plan naprawy mechanizmu ich kształtowania, podatnego, jak się okazało, na manipulacje, stopy LIBOR wciąż są na bakier z rzeczywistością.
Tylko cztery banki spośród 18 mających wpływ na oprocentowanie kredytów w walucie amerykańskiej ujawniły wzrost szacowanych kosztów pożyczek na skutek nowego zamieszania w strefie euro z powodu kryzysu na Cyprze. Wśród tych instytucji, które nie zasygnalizowały zmian znalazły się szwajcarski UBS oraz francuski BNP Paribas.
To znamienne, gdyż w tym czasie średni koszt ubezpieczania banków przed możliwością niewypłacalności podskoczył o 12 proc., zaś koszt pożyczenia gotówki na jeden dzień zwiększył się o ponad 8 proc.
- Zamiast dostarczyć najbardziej precyzyjne kwotowania kosztów na rynku międzybankowym, banki unikają ryzyka i z powodu trwających dochodzeń próbują dostarczyć najmniej ryzykowne kwotowania – wskazuje Rosa Abrantes-Metz, ekonomistka nowojorskiej firmy doradczej Global Economics Group.
Stopy LIBOR są ustalane codziennie. Banki informują, ile by je kosztowało pożyczenie gotówki od siebie wzajemnie na różne okresy i w różnych walutach. Z powodu nieuczciwej gry m.in. UBS i Royal Bank of Scotland otrzymały rekordowe kary. Skandal wybuchł, kiedy okazało się, że londyński bank Barclays prezentował sztucznie zaniżone koszty pożyczek w czasie kryzysu finansowego, aby uniknąć podejrzeń, że ma kłopoty.