Agencja ratingowa Standard&Poor's ostro krytykuje szwedzki bank Svenska Handeslbanken, najbezpieczniejszy w Unii Europejskiej, za to, że nadmiernie uzależniony jest on od krótkoterminowego finansowania. Inwestorzy, jak dotąd, nie zwracają na to uwagi i windują ceny obligacji wyemitowanych przez Svenska Handelsbanken, który na naszym kontynencie wyróżnia się pod względem poziomu kapitału.
Od 19 lipca, kiedy Standard&Poor's ostrzegła kierownictwo sztokholmskiego banku rentowność jego obligacji spadła do najniższego poziomu od połowy czerwca, zaś cena pięcioletnich CDS, czyli instrumentów zabezpieczających przed niewypłacalnością emitenta długu, nie zmieniła się i wynosi 65 punktów bazowych, kilka punktów niżej aniżeli kosztują kontrakty zabezpieczające przed niewypłacalnością rządów Japonii i Francji. Sugeruje to, że rynek ocenia, iż ryzyko bankructwa Svenska Handelsbanken jest nieco mniejsze niż tych państw.
- Model funkcjonowania Handeslsbanken zasadniczo nie zmienił się od 40 lat i jest dobrze przetestowany – ocenia Nick Anderson, analityk w londyńskiej firmie Joh. Berenberg, Gossler&Co. Powiada, że ma zaufanie do szwedzkiego banku, czego nie może powiedzieć o wielu europejskich bankach.
Krótkoterminowe finansowanie znalazło się w centrum zainteresowania nadzorów po bankructwie banku inwestycyjnego Lehman Brothers Holdings i paraliżu rynku kredytowego pięć lat temu. W wyniku powstałej paniki nastąpiło załamanie systemu bankowego w Islandii. Z kolei w Szwecji z powodu niedostępności krótkoterminowego finansowania w amerykańskich dolarach Riksbank (bank centralny) musiał zasilić największe tamtejsze banki 30 miliardami dolarów.
Standard&Poor's zagroziła, że obniży ocenę kredytową Svenska Handelsbanken, jeśli nie podejmie on kroków zmierzających do zmniejszenia uzależnienia od krótkoterminowych funduszy. Według amerykańskiej agencji szwedzkie banki generalnie bardziej niż ich konkurenci w innych krajach posiłkują się krótkoterminowym finansowaniem.