Poniedziałkowe rozmowy pokojowe w Waszyngtonie nie przyniosły przełomu, ale już sam fakt, że światowi przywódcy rozmawiają, być może zbliża nas do zakończenia wojny w Ukrainie. Co to może oznaczać dla naszej gospodarki?
Faktycznie wiemy bardzo mało. Są różne przecieki, co ustalono, czego nie ustalono. Na pewno jest chęć zakończenia wojny, jest zapał i wola, proces nabrał wyraźnie biegu. Odnoszę jednak wrażenie, że każda strona, łącznie z mocno zróżnicowaną „koalicją chętnych”, inaczej wyobraża sobie zakończenie tej wojny. Elementów, na których te negocjacje mogą się wyłożyć jest mnóstwo. Tym bardziej, że tu żadna ze stron konfliktu nie jest pokonana, walki trwają. Z kwestii technicznych szczególnie mglista jest kwestia gwarancji bezpieczeństwa. Część krajów widzi je w znaczącym wzmocnieniu potencjału obronnego Ukrainy. Choćby za pieniądze europejskie albo przy znacznym współudziale europejskiego przemysłu. Ale inne kraje widzą te gwarancje jako coś przypominającego artykuł 5 traktatu północnoatlantyckiego, który dotyczy środków, jakie mogą przedsięwziąć kraje NATO w przypadku ataku na jeden z nich. W skrajnym scenariuszu, gdyby po podpisaniu traktatu pokojowego Rosja znowu najechała Ukrainę, kraje europejskie mogłyby na przykład potępić ten atak na forum ONZ i to już spełniałoby założenie tego artykułu.