Kwiecień: Na złotego większy wpływ ma Fed niż NBP

Na notowania złotego większy wpływ ma polityka Fed niż NBP – uważa Przemysław Kwiecień, główny ekonomista XTB.

Publikacja: 17.11.2021 21:00

Kwiecień: Na złotego większy wpływ ma Fed niż NBP

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Od tygodnia złoty szybko traci na wartości. Początkowo wydawało się, że to skutek kolejnej niespodzianki inflacyjnej w USA, która spotęgowała oczekiwania na normalizację polityki pieniężnej przez Fed akurat w czasie, gdy ze względu na Święto Niepodległości płynność na rynku złotego była mała. Dlaczego osłabienie trwa?

Zmiany kursów walut są zawsze efektem splotu wielu czynników. Dzisiaj też można znaleźć wiele przyczyn osłabienia złotego. Mamy słabe relacje z UE, kryzys migracyjny na granicy, głęboko ujemne realne stopy procentowe, a do tego kryzys w Turcji. Wszystko to składa się na słabość polskiej waluty. Ale to, co widzimy w ostatnich dniach, jest moim zdaniem przede wszystkim efektem sytuacji na globalnym rynku walutowym, czyli tego, co dzieje się z dolarem. Kurs euro w dolarach w środę chwilowo był poniżej 1,13, w porównaniu z 1,16 jeszcze niedawno. A gdy euro słabnie wobec dolara, zwykle towarzyszy temu jeszcze silniejsze osłabienie złotego wobec euro. Podobnie zachowuje się forint. W sytuacji, gdy działają też te inne czynniki, trudno się dziwić, że silny impuls globalny powoduje takie osłabienie złotego.

Czytaj więcej

Konflikty topią złotego. Radzi sobie wyraźnie gorzej niż np. węgierski forint

Dolar umacnia się wobec euro, bo inwestorzy oczekują, że Fed zacznie podnosić stopy procentowe wcześniej niż Europejski Bank Centralny. Ale to przecież nie jest żadną niespodzianką. Co takiego stało się w ostatnich dniach, że scenariusz, który jest powszechnie przez inwestorów oczekiwany, budzi znów emocje?

Wiemy, że Fed podniesie stopy procentowe wcześniej niż EBC, ale nie wiemy, kiedy dokładnie to się stanie. Ta kwestia jest trochę jak bumerang: Fed go odrzuca, ale on wciąż wraca. Jeszcze dwa tygodnie temu Fed bardzo ostrożnie wypowiadał się na temat podwyżek stóp procentowych. Wskazywał, że na razie będzie spowalniał tempo dodruku pieniądza, ale o podwyżkach zacznie rozmawiać w połowie 2022 r. Od tego czasu ukazały się jednak dane dotyczące inflacji w październiku, zatrudnienia, sprzedaży detalicznej itp. Rynek znowu próbuje się z Fedem kłócić. Zadaje pytanie, kiedy podnosić stopy jak nie teraz. Ta rozgrywka toczy się w USA, ale nie toczy się w strefie euro. Oczywiście, te ruchy eurodolara mogą być przesadzone, ale to nie znaczy, że zaraz się skończą. Wiele będzie zależało od tego, jak Fed na to odpowie.

A twoim zdaniem, kiedy Fed zacznie podnoszenie stóp?

Moim zdaniem Fed będzie się starał ten moment opóźnić najbardziej jak się da. Na razie przekaz jest taki, że ta podwyżka nastąpi gdzieś w okolicach września 2022 r. Nie zakładałbym się o to, że Fed wykona ten ruch wcześniej. Już wiele razy rynek próbował popchnąć Fed do wcześniejszego działania i to się nie udawało. Fed ciągle ten bumerang odrzuca.

Czy to oznacza, że do września 2022 r. możemy mieć do czynienia z okresowym umacnianiem się dolara wobec euro i jednoczesnym słabnięciem złotego?

Tak można powiedzieć, ale nie można zapominać o tym, jak było w Polsce. RPP przez długi czas odsuwała od siebie temat podwyżek stóp procentowych. Komunikacja była taka, że to nie jest potrzebne. A trzy miesiące później zastanawiamy się, czy główna stopa NBP dojdzie do 2,5 czy do 3,5 proc. Nie sądzę, że ten scenariusz się powtórzy w USA. Perspektywa wzrostu stóp w USA do 3 proc. wywołałaby na rynkach krach większy niż w marcu 2020 r. Ale trzeba mieć z tyłu głowy, że okoliczności są takie, że wiele się może zmienić w krótkim okresie.

Powiedziałeś, że osłabienie złotego to głównie wynik sił o charakterze globalnym, które powinny szkodzić wszystkim walutom państw zaliczanych do grona rynków wschodzących. Wydaje się jednak, że złoty radzi sobie wyjątkowo słabo, traci na wartości bardziej niż np. forint. Dlaczego?

Forint radzi sobie trochę lepiej, ale to nie jest duża różnica. Węgry były chwalone za to, że tamtejszy bank centralny szybciej zareagował na wzrost inflacji, ale ostatecznie nie spowodowało to trwałego umocnienia forinta wobec złotego. Teraz forint też mocno traci na wartości, podobnie jak rumuńska waluta. W regionie wyróżnia się korona czeska, ale ona zawsze była inna. To jest mniej płynny rynek, na którym zagraniczni inwestorzy są mniej obecni. Korelacja kursu korony z parą eurodolar zawsze była słabsza. A do tego Bank Czech bardzo agresywnie zaostrza politykę pieniężną. Prawdą jest, że złoty radzi sobie gorzej niż waluty rynków wschodzących z innych regionów, ale to tłumaczyłbym słabością euro. Dla randa południowoafrykańskiego, peso meksykańskiego itp. większe znaczenie ma ogólny apetyt inwestorów na ryzyko. A obecnie ten apetyt jest duży. To rzuca zresztą cień na perspektywy złotego. Jak powiedziałem, jeśli dolar nieco się cofnie, złoty może na tym zyskać. Ale jednocześnie na rynkach finansowych mamy do czynienia nieomal z euforią. To działa na plus dla walut z rynków wschodzących, ale jeśli to się zmieni – a nigdy nie wiemy, kiedy to nastąpi – będzie to kolejny czynnik szkodzący złotemu.

Zakładasz, że gdy dolar przestanie się umacniać, to złoty może odzyskać blask. Czyli nie jest tak, że z powodu jakichś błędów w polityce gospodarczej – np. zbyt późnych podwyżek stóp procentowych, nieprzewidywalności NBP, jego interwencji w celu osłabienia złotego pod koniec 2020 r. lub sporu Polski z UE – inwestorzy stracili zaufanie do polskiej waluty, co będzie dla niej długotrwałym obciążeniem?

Być może nastawienie inwestorów do polskiej waluty trochę się w ostatnim czasie zmieniło, ale moim zdaniem mamy tendencję do przykładania zbyt dużej wagi do tego, co jest blisko nas. Gdy próbujemy wytłumaczyć, co się dzieje ze złotym albo na GPW, zwykle zwracamy uwagę na czynniki lokalne. Globalni inwestorzy mają inną perspektywę. Oni oczywiście odnotowują te wszystkie czynniki, o których powiedziałeś, i one nie są zupełnie bez znaczenia. Ale nie są w mojej ocenie przesądzające. Spośród lokalnych kwestii, najważniejszą jest kształt polityki pieniężnej. Jesteśmy w trakcie cyklu podwyżek stóp procentowych i nie wiemy, jak on się skończy. Dwa kroki zostały wykonane, padła też właściwie zapowiedź trzeciego. Jeśli RPP dowiezie taki cykl podwyżek, jakiego oczekuje rynek, to moim zdaniem to wyczerpie temat tego, co lokalnie możemy zrobić, żeby zapobiec eskalacji wyprzedaży złotego. Pomimo dość groteskowej komunikacji NBP z rynkiem czyny są ważniejsze niż słowa. Jeśli stopy będą dalej podnoszone, to dla globalnych graczy będzie to ważniejsze niż to, co mówi czy pisze prezes NBP.

Przebieg cyklu podwyżek stóp będzie z kolei częściowo zależał od notowań złotego. Jego osłabienie nie tylko podwyższa inflację, ale też oznacza, że jeden z kanałów oddziaływania polityki pieniężnej na gospodarkę jest niedrożny. Czy to oznacza, że RPP będzie musiała podnosić stopy bardziej, niż się dotąd wydawało, aby sprowadzić inflację do celu w warunkach słabego złotego?

Jest taka presja. Prognozy globalnych instytucji zakładają agresywne podwyżki stóp procentowych. Zarazem byłaby to dla tych instytucji dobra sytuacja. Gdyby złoty pozostał słaby, a stopy byłyby wyższe, to wzrosłaby atrakcyjność złotego. Ale to jest dość trudne położenie dla autorów polityki pieniężnej. O ile w sytuacji, gdy mamy krach, ryzyko spowolnienia, to podnoszenie stóp, żeby zatamować osłabienie waluty, byłoby kompletnie bez sensu. Tak w przeszłości działał Bank Węgier. Ale obecna sytuacja, gdy mamy wysoką inflację, nie mamy perspektyw silnego spowolnienia, i nie widać ucieczki inwestorów od ryzyka, nie jest tak jednoznaczna. Niezareagowanie na osłabienie złotego będzie zwiększało ryzyko inflacyjne.

Przemysław Kwiecień

Przemysław Kwiecień od 2007 r. jest głównym ekonomistą domu maklerskiego X-Trade Brokers. Jest doktorem nauk ekonomicznych, doradcą inwestycyjnym i certyfikowanym analitykiem finansowym (CFA). Jest absolwentem Londyńskiego Uniwersytetu Metropolitalnego (LMU) i Uniwersytetu Warszawskiego.

Banki
Polacy sprawdzają umowy bankowe. Od czerwca mają być prostsze
Banki
Kwietniowa inflacja przypieczętowała obniżkę stóp procentowych w maju?
Banki
Kredyty frankowe przestają być obciążeniem dla mBanku
Banki
Pekao nie będzie składał oferty na zakup Santander BP
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Banki
Dobre wyniki Santandera na początku 2025 r. Co mówi zarząd o sprzedaży banku?
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne