Formalnie zgoda dotyczy powiększenia długu publicznego o 20 mld euro, ale rząd wyraźnie wskazywał, że zebrane w ten sposób pieniądze zostaną wykorzystane na wsparcie rekapitalizacji banków.
Analitycy wskazują, że jako pierwszy pomoc najprawdopodobniej dostanie Banca Monte dei Paschi di Siena, najstarszy bank w Europie i zarazem trzeci pod względem wielkości aktywów europejski pożyczkodawca. Monte Paschi desperacko próbuje zebrać od prywatnych inwestorów do końca roku 5 mld euro. W środę poinformował, że w kwietniu mogą mu się skończyć fundusze.
Czy 20 mld euro wystarczy jednak, by rozwiązać problemy całego włoskiego sektora bankowego? Agencja Bloomberg wyliczyła, że włoskie banki potrzebują w sumie 52 mld euro, by oczyścić swoje bilanse ze złych długów. Kwota ta obejmuje m.in. 5 mld euro, jakie Monte Paschi chce zebrać, oraz dodatkowe 8 mld euro rezerw, których znalezienie obiecał UniCredit (przed planowaną sprzedażą 18 mld euro najgorszych pożyczek ze swojego portfela kredytowego). Wyliczenia mówiące o funduszach, jakich potrzebuje system, są oparte na planie UniCredit dotyczącym zwiększenia rezerw na złe długi. W przypadku najbardziej ryzykownych pożyczek mają one zostać podniesione do 75 proc. ich wartości, a w przypadku reszty niespłacanych lub spłacanych z opóźnieniem kredytów – do 40 proc. Gdyby wszystkie włoskie banki w podobny sposób miały zwiększyć rezerwy, potrzebowałyby łącznie właśnie 52 mld euro.
Część z tej sumy banki będą w stanie zebrać z rynku, ale nie obejdzie się bez pomocy rządowej. – Pakiet ratunkowy musi być zbliżony do 30 mld euro, by zakończyć kryzys związany ze złymi długami – twierdzi Paola Sabbione, analityczka z Deutsche Banku.
Włoski sektor bankowy był w ostatnich latach pod presją. Przedłużający się kryzys finansowy w tym kraju sprawił, że wartość złych długów w portfelach kredytowych banków sięgnęła aż 360 mld euro.