Od kilku dni trwa duży atak na systemy informatyczne banków w Polsce. Z naszych informacji wynika, że chodzi o jeden duży, jeden średni i dwa małe banki, które odkryły w swojej sieci zaawansowane złośliwe oprogramowanie, nieznane wcześniej narzędziom antywirusowym.
Zainfekowane miały zostać zarówno komputery pracowników, jak i serwery bankowe – donosi branżowy portal ZaufanaTrzeciaStrona.pl. Włamywacze mogli niezauważeni atakować wewnętrzne sieci banków od co najmniej kilku tygodni, a ślady prowadzą do... strony Komisji Nadzoru Finansowego. Prawdopodobnie na witrynie nadzorcy zamieszczone zostały złośliwe obiekty. W czwartek strona KNF została dla bezpieczeństwa wyłączona. „Byłoby niezwykłą ironią, gdyby okazało się, że to faktycznie witryna instytucji odpowiedzialnej za wyznaczanie i egzekwowanie zasad bezpieczeństwa IT w sektorze sama stała się na skutek własnych zaniedbań narzędziem ataku na firmy, których poziom zabezpieczeń kontrolowała" – zauważa portal.
UKNF przyznaje, że odnotował próbę zewnętrznej ingerencji w system informatyczny obsługujący jego stronę internetową. – Wewnętrzne systemy raportowania przez podmioty nadzorowane funkcjonują niezależnie od systemu informatycznego obsługującego stronę internetową i pozostają bezpieczne. Prace UKNF przebiegają w sposób niezakłócony, jest w bieżącym kontakcie z przedstawicielami nadzorowanych sektorów, w tym bankowego, których działalność nie jest w żadnym stopniu zagrożona – zapewnia Jacek Barszczewski, rzecznik KNF.
Mechanizm mógł polegać na tym, że pracownik banku, wchodząc na zainfekowaną wcześniej stronę KNF, mógł nieświadomie zainfekować także system swojej instytucji. Pytanie brzmi, w jakim zakresie i jakie dane oraz informacje zostały wykradzione, bo ten atak wyróżnia się tym, że celem nie są, przynajmniej na razie, pieniądze (nie ma doniesień o tym, że dochodziło do kradzieży), ale same informacje. W piątek klienci mogli się logować i bez przeszkód przeprowadzać transakcje.
– Zwykle pracownicy banków, którzy często kontaktują się z KNF, nie są podłączeni do baz danych ani systemów transakcyjnych, więc prawdopodobnie wykradzione dane nie będą stanowiły niebezpieczeństwa. Gorzej byłoby, gdyby wirus miał dostęp do baz danych i systemów transakcyjnych – mówi pracownik jednego z banków. Dlatego prawdziwe skutki ataku poznamy dopiero za jakiś czas. Zdaniem ekspertów mógł on być przeprowadzony przez wyspecjalizowaną grupę przestępczą albo nawet obcy wywiad.