Zmiany wprowadzane pod hasłem "nie kłujesz, nie płacimy" (ang. no jab, no pay) zostały przyjęte przez australijski rząd 12 kwietnia. Program ten ma również poparcie w parlamencie, wspiera go również zrzeszające 27 tys. lekarzy Australijskie Stowarzyszenie Medyczne.

Zgodnie z planami australijskiego rządu rodzice, którzy będą odmawiali szczepienia dzieci zrezygnują ze świadczeń i zwolnień podatkowych na każde dziecko wynoszących łącznie ok. 15 tys. dolarów rocznie

Według wyliczeń australijskich władz w całym kraju ok. 39 tys. dzieci poniżej siódmego roku życia nie przyjęło żadnej szczepionki, ponieważ ich rodzice sprzeciwiają się obowiązkowym szczepieniom. Australijski minister opieki społecznej Scott Morrison przekonuje, że nie ma żadnego powodu, by rodzice ci otrzymywali wsparcie od państwa. - Specjaliści zajmujący się ochroną zdrowia nie mają wątpliwości, że dzieci powinno się szczepić - podkreślił Morrison. - Każdy sposób na zwiększenie liczby szczepień jest dobry - wtóruje mu przewodniczący Australijskiego Stowarzyszenia Medycznego Brian Owler.

Owler wyraził jednocześnie obawę, że odebranie świadczeń na dzieci nie skłoni do szczepień zamożniejszych rodziców.

Przeciwko rządowym planom protestują już rodzice. Pod internetową petycją wyrażającą sprzeciw wobec działań rządu w ciągu pięciu dni podpisały się 3 tysiące osób. Protestujący rodzice podkreślają, że australijski rząd chce ich pozbawić prawa decydowania o ich własnych dzieciach.