– Dalsze utrzymanie instytucji stażu referendarskiego   jako obligatoryjnego elementu aplikacji sędziowskiej odbiega od możliwości budżetowych – uznał rząd i poparł wczoraj poselski projekt, który go likwiduje. W dodatku nie ma możliwości zagwarantowania wszystkim absolwentom aplikacji sędziowskiej zatrudnienia po złożeniu egzaminu na stanowiskach referendarskich. Mogłoby się też okazać w przyszłości, że obowiązek zatrudnienia wszystkich aplikantów sędziowskich na stanowiskach referendarza jest nieadekwatny do potrzeb kadrowych wymiaru sprawiedliwości.

Najpierw zniknie więc obowiązkowy staż referendarski, a następnie aplikacja ogólna (projekt w tej sprawie też jest już gotowy). W rezultacie szkolenie przyszłych sędziów i prokuratorów będzie krótsze, a sami aplikanci stracą stypendia, ale dostaną etaty.

Powód? Po deregulacji zawodu asystenta aplikacja ogólna straciła rację bytu – przyznaje rząd. Od lipca 2013 r., aby zostać asystentem w sądzie, wystarczy ukończyć studia prawnicze. Aplikacja jest więc niepotrzebna.

Nie bez znaczenia są też jej koszty – rocznie 5 mln zł. Najdroższe są stypendia. Miesięcznie aplikant dostaje 3,3 tys. zł brutto, czyli więcej, niż później zarobi jako asystent. Minimalne wynagrodzenie wynosi bowiem niewiele ponad 2 tys. zł, a maksymalne 3,5 tys. zł brutto.

etap legislacyjny: trafi do Sejmu