- Każdy z nas w pewnym momencie życia może napotkać trudności i w ich wyniku trafić do Domu Pomocy Społecznej. Podczas przeprowadzanych przez nas wizytacji często rozmawiam z mieszkańcami DPS, którzy mówią: "Kiedyś byłam dyrektorką szkoły, policjantem, marynarzem, a teraz muszę mieszkać tutaj". To ważne, by pensjonariusze domów pomocy społecznej mieli godne warunki życia, by ich prawa były przestrzegane – mówiła Justyna Jóźwiak z Biura RPO podczas konferencji prasowej dotyczącej raportu z działalności w Polsce Krajowego Mechanizmu Prewencji w 2015 r. W spotkaniu z dziennikarzami wzięli też udział rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar i zastępca RPO Krzysztof Olkowicz.
Zgodnie z wymogami prawa Krajowy Mechanizmu Prewencji co roku przedstawia sprawozdanie o tym, jak eliminuje przyczyny okrutnego i poniżającego traktowania, zwłaszcza w miejscach, gdzie ludzie przebywają wbrew swojej woli. W Polsce jest 1800 miejsc takich miejsc, to m.in. więzienia i areszty, szpitale psychiatryczne, domy pomocy społecznej, izby wytrzeźwień. Odwiedzają je kontrolerzy z KMP z zespołu KMP (prawnicy, pedagodzy, socjolodzy, lekarze oraz eksperci w dziedzinie medycyny).
Domy pomocy społecznej były w 2015 r. najczęściej wizytowane przez KMP. Szczególna uwaga poświęcona była mieszkańcom umieszczonym wbrew własnej woli (na mocy postanowienia sądu) oraz mieszkańcom ubezwłasnowolnionym. W czasie przeprowadzonych kontroli stwierdzono różnego rodzaju naruszenia. Np. mieszkańcy są karani: przeniesieniem do innego pokoju, stawianiem do kąta, naganą w obecności współmieszkańców, ograniczeniem swobodnego dysponowania pieniędzmi, pozbawieniem prawa do uczestnictwa w wyjazdach, imprezach i zabawach, odroczeniem wydania papierosów, zakazem kupienia karty do telefonu lub zakupów w sklepiku, zakazem oglądania telewizji, nakazem mycia okien, wykonywaniem prac porządkowych przez okres 7 dni, itd. W jednej z placówek mieszkańcy chorzy na Alzheimera zamykani byli w swoich pok ojach, nie mogli wyjść nawet na korytarz. Są także angażowani do opieki nad innymi mieszkańcami - zmieniają im pieluchomajtki, albo kąpią. Życie mieszkańców jest śledzone przez kamery, choć nie ma do tego podstaw prawnych.
Raport zwraca uwagę, że pracownicy placówek opiekuńczych pełnią funkcję opiekunów prawnych osób ubezwłasnowolnionych. Praktyka taka budzi wątpliwości przedstawicieli KMP. Jednym z zadań opiekuna prawnego powinno być bowiem monitorowanie, czy podopieczny ma w placówce zapewnioną odpowiednią opiekę i nie przebywa w warunkach naruszających jego godność i przysługujące mu prawa. W jednym z DPS - ów opiekunem prawnym mieszkańca była dyrektor placówki. Podczas wizytacji pracownicy KMP ustalili, że za pieniądze mieszkańca kupiła sprzęt rehabilitacyjny , o którym mieszkaniec nic nie wiedział. Kupiła też materiały budowlane za ponad 2 tys . zł na remont łazienki w pokoju pensjonariusza, choć nie zagwarantowała mu, że w tak wyremontowanym pokoju będzie już zawsze mieszkał.
Krajowy Mechanizm Prewencji stwierdził również naruszanie praw pacjentów szpitali psychiatrycznych. W większości wizytowanych szpitali personel interesował się bieżącymi sprawami pacjentów i wykazywał dużą inicjatywę w zakresie niesienia im pomocy, lecz mimo to pracownicy KMP dostrzegli niepokojące praktyki. W dokumentacji jednego ze szpitali znalazł się wpis, z którego wynika, że pracownik firmy ochroniarskiej zatrudnianej przez szpital uderzył pacjenta w twarz, a kadra szpitala nie wszczęła żadnych formalnych działań. Badania prowadzone są na salach chorych, a konsultacje psychologiczne odbywają się w obecności sekretarki, kamery rejestrują obraz także z tych miejsc, gdzie pacjenci się rozbierają czy też załatwiają czynności fizjologiczne. Pacjenci są unieruchamiani pasami w taki sposób, że widzą to inni (np. w salach ogólnych, na korytarzach, a nawet na stołówce, niejednokrotnie bez zasłaniania ich parawanami, nawet podczas wykonywania czynności higienicznych) . Tymczasem przymus bezpośredni w postaci unieruchomieni zasadniczo powinien być stosowany w pomieszczeniu jednoosobowym. Połowa wizytowanych w 2015 r. szpitali nie miała odpowiednich warunków bytowych, problem dotyczył nadmiernego zagęszczenia sal. W niektórych szpitalach w jednej sali przebywało nawet 9 - 10 osób jednocześnie. Są to osoby w różnym stanie psychicznym, a niektóre z nich są w szpitalu od wielu lat. Ci, dla których nie starcza miejsc na sali, lokowani są na korytarzach lub w świetlicy.