Skanska Central Europe powstała jesienią zeszłego roku, konsolidując działalność budowlaną koncernu w Polsce, Czechach i na Słowacji. Skupmy się na polskim rynku – dalsze spowolnienie tempa wzrostu, po dwucyfrowych zwyżkach w latach 2017-2018, było spodziewane. Pandemii nikt nie mógł przewidzieć. Jak sytuacja wpływa na działalność Skanska CE w Polsce?
MICHAL JURKA: Nie ma większego wpływu na prowadzone przez nas budowy. Stan zagrożenia epidemicznego został ogłoszony w połowie marca, co przełożyło się na konieczność wprowadzenia na budowach procedur zwiększających bezpieczeństwo pracowników. W pierwszych dniach było oczywiście nieco nerwowo, ale udało się zarządzić kryzysem, podtrzymać współpracę z podwykonawcami i płynnie realizować prace.
Negatywnego przełożenia pandemii na branżę jeszcze nie widać, ponieważ realizowane są kontrakty, które rozpoczęły się przed lockdownem. Pytanie, jakie będą konsekwencje w nadchodzących miesiącach, jak będą wyglądać zamówienia z sektora prywatnego i publicznego. W przypadku prywatnych zamawiających widzimy mocne wyhamowanie, deweloperzy mieszkaniowi czy biurowi wstrzymują się z rozpoczynaniem nowych projektów, analizują jak może wyglądać rynek po pandemii. W przypadku publicznych zamawiających widać przesunięcia w ogłaszaniu i rozstrzyganiu przetargów.
Ile ludzi zatrudniacie w Polsce? Czy konieczne są zwolnienia lub obniżenie wynagrodzeń?
Zatrudniamy około 2 tys. własnych pracowników, mamy też wypróbowanych podwykonawców – to ważne, że w stabilnych czasach tworzymy partnerskie relacje, które owocują stabilną współpracą w trudniejszych momentach.