Rozlewają się protesty drobnych przedsiębiorców, m.in. sklepikarzy i restauratorów. Można było uniknąć tego buntu?
MIROSŁAW GRONICKI: Każdy ma swój punkt widzenia i zapatrywania. Mamy konflikt pomiędzy tym, co jest wspólne, a tym, co indywidualne. Interes sklepikarza jest zupełnie inny niż interes rządu w tym momencie. Stąd te konflikty, które były oczekiwane, bo już pół roku temu o tym mówiono.
Gdyby pomoc z tarczy 2.0 zaczęto przekazywać wcześniej, a nie po półtora miesiąca od rozpoczęcia lockdownu, to może nie byłoby takich protestów?
Pieniądze, które zostały rzucone wiosną, na samym początku pandemii, spowodowały, że wtedy był zupełnie inny punkt widzenia pomocy niż teraz. W tej chwili rząd ma mniejsze możliwości budżetowe. Nauczył się też, że pieniądze trzeba dawać, kiedy są potrzebne. Biurokracja i sposób administrowania są, jakie są. Ci, którzy naprawdę potrzebują, dostają pieniądze z opóźnieniem. Błąd popełniono na samym początku i teraz ponosimy jego konsekwencje.
Przedsiębiorcy dostają pomoc z opóźnieniem i nie wszyscy. Nadzieje rozbudziła hojna pomoc wiosną, może nawet zbyt hojna...