Ostatni weekend kampanii był niezwykle obfity w wydarzenia. PiS postawiło m.in. na przedstawienie rozwiązań dotyczących walki ze smogiem, które są elementem samorządowego programu partii. Premier Mateusz Morawiecki odwiedził m.in. Kraków, Brzesko i Skawinę w Małopolsce, gdzie mówił o programie „Smog Stop". Sztabowcy PiS podkreślają, że od samego początku cała kampania oparta była na propozycjach programowych z „piątki" Morawieckiego, a teraz następuje ich uszczegółowienie. Poza bezpośrednią kampanią wyborczą uwagę przyciągnął pierwszy Marsz Równości w Lublinie, którego zakazania chciał prezydent Krzysztof Żuk z PO.
Gra o mobilizację
Odmienną drogą niż PiS w ten weekend poszła Koalicja Obywatelska. Stratedzy Koalicji stawiają w ostatnich etapach kampanii na maksymalną mobilizację własnego elektoratu. Grzegorz Schetyna zapowiedział w weekend oficjalnie, że PO i Nowoczesna złożą kolejny wniosek o odwołanie premiera Mateusza Morawieckiego. – Złożymy ten wniosek, bo nie może być premierem ktoś, komu udowodniono kłamstwo. Nie może rządzić ktoś, kto mówi, że ludzie są tacy głupi, że to działa – powiedział Schetyna w trakcie konwencji w Poznaniu, nawiązując do wypowiedzi premiera z taśm o skuteczności jednej z reklam banku, którego był szefem. Platforma uruchomiła od niedzieli kolejną edycję akcji „Konwój wstydu". Tym razem na mobilnych billboardach pojawią się cytaty z taśm, które ujawnił portal Onet.pl.
Czytaj także: Lublin, Warszawa wspólna sprawa
Schetyna wprost nawiązywał do potrzeby mobilizacji zwolenników w swoim przemówieniu w Poznaniu. – Musimy wygrać te wybory ze względu na dobro Polski i jej miejsce w Europie. Musimy zmobilizować wszystkie pozytywne siły i strząsnąć ze zdrowego drzewa naszego państwa PiS-owską szarańczę – powiedział Schetyna. Ta wypowiedź wywołała ostre reakcje ze strony PiS.
Starcie w Lublinie
W Lublinie decyzja prezydenta Żuka o zakazie sobotniego Marszu Równości wywołała konsternację w Koalicji Obywatelskiej. Decyzję zmienił sąd apelacyjny. Marsz się odbył, a w jego trakcie doszło do starć kontrmanifestantów z policją. Bo na drodze ponad 1,5-tysięcznego pochodu (szacunki policji) stanęło kilkuset narodowców i ekstremistów. Już na chwilę przed rozpoczęciem przemarszu w stronę pokojowego pochodu poleciały petardy. Później przedstawiciele skrajnych organizacji krzyczeli m.in.: „Dewianci wyp*.*lać", „Zboczeńcy", „Zakaz pedałowania", „Lublin miastem bez dewiacji" pod adresem maszerujących. W pewnym momencie musiała interweniować policja – gdy marsz zmierzał w kierunku lubelskiego Starego Miasta. W stronę maszerujących i policji ponownie poleciały petardy. Użyto m.in. armatek wodnych do odblokowania trasy pochodu. Aż do końca zgromadzenia w stronę protestujących leciały nie tylko wyzwiska, ale i pomidory. Ostatecznie policja zatrzymała 21 osób, dwóch funkcjonariuszy zostało niegroźnie rannych. Uczestnicy chwalili później profesjonalizm mundurowych. W marszu wzięli udział politycy – jeden z liderów Partii Razem Adrian Zandberg, posłanka Joanna Mucha z PO, Monika Rosa i Adam Szłapka z Nowoczesnej.