W sieci kampanii

Karolina Iwańska, Fundacja Panoptykon,

Aktualizacja: 15.08.2019 21:47 Publikacja: 15.08.2019 18:45

W sieci kampanii

Foto: materiały prasowe

Fundacja Panoptykon rozpoczyna akcję „Kto cię namierzył", dzięki której dowiemy się, jak partie wykorzystują Facebooka w kampanii wyborczej. Po co wyborcom ta wiedza?

Świadomość, że ktoś kieruje do nas przekaz, który ma wpłynąć na nasze decyzje, jest ważna, aby przytomnie dokonywać wyborów politycznych. Jeśli nie zdajemy sobie sprawy, że dana treść jest przekazem marketingowym, możemy wpaść w pułapkę i potraktować ją jako neutralną informację. Oglądając debaty w telewizji, mamy świadomość, że jesteśmy poddawani agitacji wyborczej, natomiast w internecie nie jest to oczywiste i może pomieszać się z innymi wpisami czy komentarzami. Przykładowo: komunikaty polityczne mogą być wysyłane przez konta niezwiązane bezpośrednio z komitetami wyborczymi, ponieważ kodeks wyborczy pozwala samym wyborcom prowadzić kampanię. Przez to, że te komunikaty nie są oznaczone jako pochodzące od partii, nasza czujność zostaje uśpiona.

W innych mediach społecznościowych również możemy natknąć się na ukryte treści polityczne. Dlaczego Panoptykon bada akurat Facebooka?

Coraz częściej reklamy polityczne widzimy na Instagramie, są one również widoczne np. na YouTubie. Twitter w polskim kontekście jest specyficznym, profesjonalnym medium, dlatego tam rzadziej mamy do czynienia z treściami sponsorowanymi, a częściej – ze sztucznymi kontami czy botami. Ale kampania kierowana do przeciętnych użytkowników Facebooka jest najbardziej intensywna. Skupiamy się na tym portalu również dlatego, że udostępnia on narzędzia, dzięki którym możemy badać te zjawiska. Facebook stworzył np. interfejs dla badaczy (tzw. API) oraz bibliotekę reklam politycznych i związanych z problemami społeczno-gospodarczymi. Znajdziemy tam m.in. informacje, ile one kosztowały, kto za nie zapłacił oraz – na bardzo ogólnym poziomie – do jakiej grupy trafiły. Informacje o nas i o tym, jak korzystamy z Facebooka, są dostępne dla reklamodawców, którymi coraz częściej bywają partie polityczne. Na ich podstawie mogą kierować do nas spersonalizowane reklamy.

Ale jak to się przekłada na kształtowanie opinii u wyborców?

Nie można precyzyjnie stwierdzić, na ile mikrotargetowanie, czyli kierowanie ściśle określonych reklam do wąskich grup odbiorców, jest w stanie samo w sobie zmieniać już ugruntowane poglądy ludzi. Badania pokazują, że ta metoda jest bardziej skuteczna wobec osób niezdecydowanych, zwłaszcza jeśli wykorzystuje bardzo intymne informacje na ich temat. Innym przykładem są kampanie profrekwencyjne oraz zniechęcające do głosowania na niektórych kandydatów, prowadzone chociażby w USA w czasie ostatnich wyborów prezydenckich. Szacuje się, że sama kampania profrekwencyjna prowadzona przez Facebooka zwiększyła uczestnictwo w wyborach o 0,4 proc. – w momencie gdy o wygraniu wyborców decyduje kilkadziesiąt tysięcy głosów, ta liczba nie jest bagatelna.

Fundacja Panoptykon rozpoczyna akcję „Kto cię namierzył", dzięki której dowiemy się, jak partie wykorzystują Facebooka w kampanii wyborczej. Po co wyborcom ta wiedza?

Świadomość, że ktoś kieruje do nas przekaz, który ma wpłynąć na nasze decyzje, jest ważna, aby przytomnie dokonywać wyborów politycznych. Jeśli nie zdajemy sobie sprawy, że dana treść jest przekazem marketingowym, możemy wpaść w pułapkę i potraktować ją jako neutralną informację. Oglądając debaty w telewizji, mamy świadomość, że jesteśmy poddawani agitacji wyborczej, natomiast w internecie nie jest to oczywiste i może pomieszać się z innymi wpisami czy komentarzami. Przykładowo: komunikaty polityczne mogą być wysyłane przez konta niezwiązane bezpośrednio z komitetami wyborczymi, ponieważ kodeks wyborczy pozwala samym wyborcom prowadzić kampanię. Przez to, że te komunikaty nie są oznaczone jako pochodzące od partii, nasza czujność zostaje uśpiona.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Donald Tusk chory, ma zapalenie płuc. I wskazuje datę rekonstrukcji rządu
Polityka
Rau wypomina ministrom rządu Tuska, że "chcą objąć dochodowe mandaty" w PE
Polityka
Kucharczyk: Wyborcy mogą czuć się rozczarowani listami KO do PE
Polityka
Exposé Radosława Sikorskiego w Sejmie. Szef MSZ: Znaki na niebie i ziemi zwiastują nadzwyczajne wydarzenia
Polityka
Wybory do PE. Borys Budka tłumaczy, dlaczego startuje