Kukiz: Po wyborach zbuduję struktury

Będę głosował za rządem mniejszościowym PiS, jeśli Kaczyński zgodzi się na zmianę konstytucji - mówi "Rzeczpospolitej" Paweł Kukiz

Aktualizacja: 20.10.2015 11:45 Publikacja: 19.10.2015 20:56

Paweł Kukiz

Paweł Kukiz

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Rzeczpospolita: Dlaczego zaapelował pan o debatę warszawskich jedynek, czyli z Ewą Kopacz i Jarosławem Kaczyńskim?

Paweł Kukiz, lider Kukiz'15: Zaapelowaliśmy przede wszystkim o to, by skończyć z robieniem z państwa kabaretu, zaapelowaliśmy o kampanię merytoryczną dotyczącą zmian systemowych w Polsce. O kampanię, która ma się przysłużyć ojczyźnie, a nie temu, by trwał system, który służy interesom partyjnych klanów.

A wracając do debaty...

Kopacz i Kaczyński powinni do niej stanąć. Ale nie mówić o absurdalnych obiecankach, tylko o zmianach ustrojowych.

W lipcu mówił nam pan, że z Beatą Szydło może porozmawiać przy kawie, a z Ewą Kopacz nie stanie do żadnej debaty. Co się zmieniło od tego czasu?

Bardzo wiele. Miałem okazję poobserwować każdą ze stron. W tamtym czasie liczyłem, że PiS będzie dążył do zmian systemowych. Ale kiedy potem usłyszałem obietnice w rodzaju „500 zł na dziecko" i inne wyssane z palca cyfry, to zacząłem traktować jedną i drugą panią równorzędnie. Z jedną i drugą mógłbym się napić kawy i debatować nad zmianami ustrojowymi.

Wtedy też mówił pan: „dla mnie pani Szydło jest ogromną nadzieją i ten nowy duch w PiS jest dla mnie ogromną nadzieją".

Ale tego nowego ducha w PiS nie ma. Wówczas mówiono bardzo dużo o sprawach ustrojowych, zaproszono przedstawicieli różnych środowisk, przedsiębiorców i konstytucjonalistów. W tej chwili tych tematów się nie porusza. Zamiast tego mówi się o tym, że „będziemy bronić uciemiężonych przez wymiar sprawiedliwości". Ja zaś oczekuję komunikatu: „będziemy reformować sądy i prokuraturę", „będziemy dążyć do powszechnych wyborów sędziów pierwszej instancji".

Ale to elementy „strategii zmiany" ogłoszonej przez Pawła Kukiza. Dlaczego PiS miałby mieć takie same poglądy?

I dlatego nie jestem w PiS. A dlaczego ja mam okłamywać ludzi, że dam im 500 zł na dziecko? Ja na każdym posiedzeniu Sejmu będę ich pytał, gdzie są te pieniądze.

Czyli współpracy w Sejmie z PiS nie będzie?

Powtarzam, że nie wejdziemy w koalicję stałą, jedynie celowe, które będą miały na celu wprowadzenie konkretnych zmian systemowych. Nie ma to dla mnie znaczenia, czy poprzemy projekt pani Szydło czy pana Leszka Millera.

Najpierw musi powstać rząd.

Zadeklarowałem, że będę głosował za mniejszościowym rządem PiS, jeśli Jarosław Kaczyński zgodzi się na zmianę konstytucji. Nie mam jednak partii wodzowskiej. Co zdecydują inni posłowie z mojego ruchu, to jest ich sprawa.

Jeśli będzie to rząd mniejszościowy, to czy będzie miał odpowiednie pole manewru, by przeprowadzać zmiany systemowe, o których pan mówi?

Scenariusze mogą być różne. Nie ma takiej opcji, by przy obecnym systemie proporcjonalnym którakolwiek z partii mogła samodzielnie rządzić. Mówię o tym od lat i to się znów sprawdzi. Wszelkie komunikaty mediów o samodzielnych rządach PiS to kłamstwo wynikające z wyrachowania albo niedouczenia. Może jednak dojść do zbiegu różnych interesów, które dają korzyść dla państwa.

Jakie to interesy?

Z mojej perspektywy taką korzyścią jest wzmocnienie władzy prezydenckiej, a przynajmniej wyjaśnienie relacji między władzą ustawodawczą i wykonawczą, które są teraz dramatycznie poplątane. Jednocześnie chcę, by najbliższy Sejm opracował nową konstytucję. I może się okazać, że PiS, który jest zainteresowany wzmocnieniem roli prezydenta, będzie miał w nas sojusznika. Być może się okaże, że odciążeniem Sejmu, by zajął się konstytucją, a nie legislacją oraz dodaniem uprawnień prezydentowi, w PO będzie zainteresowana opcja Grzegorza Schetyny. Z całą pewnością Kaczyński jest w stanie się z nim dogadać, co sprawi, że będziemy mieć większość konstytucyjną. Dlatego potrzebny jest taki ruch jak nasz, bo my mamy za cel wyłącznie realizację idei, a nie zajęcie miejsca po poprzedniej opcji, która miała władzę.

Tyle że w okresie przejściowym przed zmianą konstytucji nie można dać prezydentowi nowych uprawnień.

Od tego, by zrobić to jak najszybciej, są prawnicy i konstytucjonaliści. Trzeba mieć intencję zmiany konstytucji, ale najpierw trzeba uprościć prawo. Wprowadzić ustawę deregulacyjną, która wyrzuci wszystkie przepisy hamujące przedsiębiorczość i rozwój.

Chodzi panu o nową „ustawę Wilczka"?

A nawet szerszą, bo dotyczącą nie tylko spraw gospodarczych, ale również barier administracyjnych.

O tym samym mówi Ryszard Petru, czyli – jak rozumiem – koalicja celowa z nim w tej sprawie jest możliwa?

W moim przypadku to wykluczone, bo największym zagrożeniem dla Polski jest neokolonializm, a nie mam wątpliwości, że pan Petru będzie reprezentował interesy korporacji i banków.

To samo mówili Janusz Palikot i Leszek Miller, przez co przegrali z nim proces wyborczy.

Przedstawiłem swoje prywatne zdanie, a to nie jest zabronione. Jeżeli mamy do czynienia z człowiekiem, który pracował w Banku Światowym i bankach komercyjnych, pozakładał mnóstwo fundacji, to nie jest to dla mnie postać do końca czytelna.

Ale Ryszard Petru takie doświadczenie może przedstawiać jako swój atut.

A ja mogę mówić, że jestem 23-letnią atrakcyjną mulatką z Zanzibaru (śmiech).

Możliwe są koalicje celowe z PO?

Platforma po wyborach się rozpadnie. Ratunkiem dla niej jest Petru.

Nowy rząd, z którym chciałby pan zawierać sojusze celowe, też może nie być stabilny. Nie chciał pan uchodźców, potem przekonywał, że zmienił zdanie pod wpływem zdjęcia, a teraz znów chce, by blokować ich przyjazd.

To była konkretna sytuacja. Poszedłem do programu Moniki Olejnik w momencie, gdy okazało się, że Polska przyjmie 2 tys. uchodźców i nie da się zmienić tej umowy. Wtedy powiedziałem, że choć byłem radykalnie przeciwny uchodźcom, to jak zobaczyłem martwe dziecko wyrzucone na plażę, to złapało mnie za serce. Jeśli kogoś to nie rusza, to znaczy, że jest bydlakiem. Pomyślałem, że skoro już są ci uchodźcy, to należy skorzystać z komunikatu papieża Franciszka, który zalecił parafiom przyjmowanie tych ludzi pod swoją opiekę. Nie miałem wtedy pojęcia, że są szykowane jakieś kwoty. Lepsze byłoby rozlokowanie ich w 10 tys. parafii niż w dwóch obozach, tak jak jest to przyjęte w tej chwili. Nigdy nie zmieniłem zdania, tylko tak kreują to media.

Nie doprowadzi to do chaosu w Sejmie, gdy po uzgodnieniu prac nad jakąś ustawą zmienią się okoliczności?

Dlatego mówię, że nie mam programu. Bo to jest ścisłe wypełnianie skonkretyzowanych zamierzeń. I tym się różni od strategii, że ona przewiduje odejście od poszczególnych kroków i działania ad hoc. W przypadku programu partia może powiedzieć: „My chcieliśmy to spełnić, ale nie mogliśmy, bo oni nam nie pozwolili".

Czyli nie macie konkretnych działań, tylko cel, który chcecie osiągnąć?

Jest nim nowa konstytucja. Pierwszy krok do niego to wprowadzenie takiej liczby posłów, by żadna strona nie była w stanie samodzielnie rządzić. Jeżeli jego nie uda się osiągnąć, to całą strategię trafia szlag.

A jeśli się uda, to jaka miałaby być Polska po tej czteroletniej kadencji?

Z nową konstytucją, i to nie za cztery lata, ale być może za dwa. Parlament powinien zostać rozwiązany i wybory powinny się odbyć w nowej ordynacji. Nie mówię o JOW-owskiej, ale kompromisowo o większościowej.

To znaczna zmiana akcentów.

Bo są różne modele. Jest model STV, modele mieszane i jednomandatowe. Jest ich mnóstwo i wszystko jest lepsze niż ta obecna proporcjonalna.

PiS sam proponował kiedyś mieszaną.

Ja jak lew będę walczył o JOW. Ale zawsze ponad wszystkim stoi interes Polski. Wierzę, że da się zrealizować moją wizję ordynacji. Wiem też, że Polska jest w takim stanie, że każda zmiana, która daje jeszcze większe rozwalenie partiokracji, będzie postępem.

Czy zawsze warunkiem wspólnych działań będzie zgoda na zmianę ordynacji? Co jeśli rządzący zaproponują np. przepisy blokujące transfer kapitału za granicę, ale o ordynacji nie będą chcieli rozmawiać?

Jeżeli to będzie dobry plan, który będzie gwarantował sukces, to nie będę stawiał żadnych warunków. Nie mam problemów z dogadywaniem się co do popierania konkretnych ustaw. Mam problem z polityką, która wygląda tak jak obecnie: „poprzyjcie naszą ustawę, to dostaniecie cztery stanowiska w spółce Skarbu Państwa". Na tym polegają koalicje. Dlaczego PSL w nie wchodzi? Bo chce zapewnić członkom swojej partii wikt i opierunek. Gdyby Kaczyński wszedł w koalicję z PSL, to jakiekolwiek rozmowy z PiS byłyby wykluczone.

A na pana listach są ludzie, którzy w takie układy nie wejdą? Dlaczego najpierw ogłosił pan jedynki, a potem większość zmienił?

Nie rozumiem, dlaczego dostaję takie pytanie. A ile razy robili tak Kopacz czy Kaczyński i nikt ich o to nie pytał. Oni ćwierć wieku istnieją na tej scenie, a ja trzy miesiące.

Miał pan wizję oddolnego układania list, ale w końcu sięgnął pan po metody liderów dużych partii i wskazał swoich ludzi.

To mi zarzucają ci, którzy nie przeszli weryfikacji przez radę społeczną. Nikogo nie wskazywałem. Czasem musiałem walnąć pięścią i powiedzieć: „ten na pewno nie".

Czym to się różni od tego, co zrobił Kaczyński z Marcinem Mastalerkiem?

Temu to się akurat dziwię. Mastalerek jest znacznie bardziej wartościowy niż wielu innych na jedynkach, ale to nie moja sprawa. To jest cud, że zarejestrowaliśmy listy w całym kraju. I to bez pieniędzy, przy frontalnym ataku mediów i z kodeksem wyborczym napisanym przeciwko ruchom, które nie są partiami.

Udało się zbudować tę zapowiadaną „strukturę bez struktur"?

„Struktura bez struktur" była przewidziana na okres do rejestracji list wyborczych. Po wejściu do Sejmu zaczynam budowę struktur, jeżdżąc od powiatu do powiatu. To będzie oznaczać, że przygotowujemy się do wyborów samorządowych i do przyspieszonych wyborów parlamentarnych. Bo temu Sejmowi daję rok, dwa lata.

Rzeczpospolita: Dlaczego zaapelował pan o debatę warszawskich jedynek, czyli z Ewą Kopacz i Jarosławem Kaczyńskim?

Paweł Kukiz, lider Kukiz'15: Zaapelowaliśmy przede wszystkim o to, by skończyć z robieniem z państwa kabaretu, zaapelowaliśmy o kampanię merytoryczną dotyczącą zmian systemowych w Polsce. O kampanię, która ma się przysłużyć ojczyźnie, a nie temu, by trwał system, który służy interesom partyjnych klanów.

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kraj
Ćwiek-Świdecka: Nauczyciele pytają MEN, po co ta cała hucpa z prekonsultacjami?
Kraj
Sadurska straciła kolejną pracę. Przez dwie dekady była na urlopie
Kraj
Mariusz Kamiński przed komisją ds. afery wizowej. Ujawnia szczegóły operacji CBA
Kraj
Śląskie samorządy poważnie wzięły się do walki ze smogiem
Kraj
Afera GetBack. Co wiemy po sześciu latach śledztwa?