Pietryga: sprawa Banasia może pokazać siłę Senatu

Znaczenie Senatu widać dobrze na przykładzie dalszych losów nowego prezesa NIK. Jeżeli podałby się do dymisji, izba wyższa odgrywa kluczową rolę przy powołaniu jego następcy, zmuszając Sejm do szukania kompromisowego kandydata.

Aktualizacja: 15.10.2019 11:44 Publikacja: 15.10.2019 11:19

Pietryga: sprawa Banasia może pokazać siłę Senatu

Foto: Fotorzepa/Piotr Guzik, Jerzy Dudek

Pozycja ustrojowa Senatu nie jest bardzo mocna, jednak nadużyciem byłoby, twierdzenie, że nie ma on żadnego politycznego znaczenia, bo jeśli tak należałoby go po prostu zlikwidować. Inne jest znaczenie Senatu w okresie mono władzy, gdzie niejednokrotnie spełnia funkcje notariusza zaleceń politycznej centrali. Inna w czasie ostrego konfliktu politycznego, w sytuacji, kiedy opozycja uzyskuje w izbie wyższej większość.

Co może Senat? Ze spraw systemowych w obecnej konstelacji politycznej bez akceptacji jego większości: partii Jarosława Kaczyńskiego trudno byłoby przystąpić do zmian konstytucji, międzynarodowych traktatów. Niemożliwe byłoby również przeprowadzenie prezydenckiego referendum.

Czytaj także: Sprawa Banasia – trzy scenariusze

Senat ma też wpływ na proces legislacyjny w parlamencie, chociaż ograniczony. Może nanosić poprawki do uchwalonych wcześniej przez posłów ustaw, jednak na ostatnim etapie i tak mogą być one odrzucone przez sejmową większość. Senat może jednak przytemperować „ ekspresową legislację" - jako polityczne narzędzie, stosowane często w mijającej kadencji parlamentu. Dobrze było to widać w przypadku ustaw sądowych uchwalanych w błyskawicznym tempie, czasem w przeciągu jednej doby, czy jednego posiedzenia. Senat będzie mógł spowalniać dziki proces legislacyjny kierując go na normalne tory politycznej i merytorycznej, co może być tylko korzyścią dla procedowanych ustaw. Oczywiście nie można też wykluczyć, że w sytuacjach konfliktowych senatorowie mogą uczynić ze swoich uprawnień narzędzie obstrukcji, przeciągając bezcelowo proces legislacyjny, mnożąc techniczne poprawki do ustaw. Prawdziwa siła Senatu tkwi jednak w kontroli kilku kluczowych instytucji państwowych i wpływie na ich obsadę personalną. Senatorowie podejmują uchwały dotyczące przyjęcia lub odrzucenia sprawozdań TK, SN, RPO czy KRRiT. A także powołują spośród siebie m.in. dwóch przedstawicieli do Krajowej Rady Sądownictwa, trzech członków Rady Polityki Pieniężnej i dwóch członków Kolegium IPN. Wyrażają też zgodę na powołanie prezesa NIK, UOKiK, IPN oraz rzeczników: praw obywatelskich i praw dziecka.

I przykładowo, jeżeli obecny prezes NIK zrezygnowałby ze stanowiska, w związku z ujawnioną przez media aferą, ważnym ogniwem w powołaniu jego następcy byłby właśnie Senat. Co prawda powoływany jest on na wniosek Marszałka Sejmu lub grupy co najmniej 35 posłów – przez Sejm bezwzględną większością głosów. Jednak zgoda izby wyższej jest tu niezbędna.

Senat podejmuje uchwałę w sprawie powołania Prezesa NIK w ciągu miesiąca od dnia otrzymania uchwały Sejmu. Jeżeli odmawiałby wyrażenia zgody na powołanie nowego prezesa, Sejm zmuszony byłoby do poszukiwania nowego kandydata, a w efekcie do szukania kompromisowej kandydatury, która byłaby akceptowana przez senacką większość.

Także wbrew pozorom siła Senatu nie jest mała i nie chodzi tu wyłącznie o mocniejszy głos w debacie, ale także do zmuszenie politycznej większości do szukania kompromisu. Zdobycie przez opozycję przewagi w Senacie może pozwolić jej wyjść z roli politycznego statysty, pod warunkiem jednak, że utrzyma integralność, co w dłuższej perspektywie może być trudne.

Pozycja ustrojowa Senatu nie jest bardzo mocna, jednak nadużyciem byłoby, twierdzenie, że nie ma on żadnego politycznego znaczenia, bo jeśli tak należałoby go po prostu zlikwidować. Inne jest znaczenie Senatu w okresie mono władzy, gdzie niejednokrotnie spełnia funkcje notariusza zaleceń politycznej centrali. Inna w czasie ostrego konfliktu politycznego, w sytuacji, kiedy opozycja uzyskuje w izbie wyższej większość.

Co może Senat? Ze spraw systemowych w obecnej konstelacji politycznej bez akceptacji jego większości: partii Jarosława Kaczyńskiego trudno byłoby przystąpić do zmian konstytucji, międzynarodowych traktatów. Niemożliwe byłoby również przeprowadzenie prezydenckiego referendum.

Pozostało 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Konsumenci
Sąd Najwyższy orzekł w sprawie frankowiczów. Eksperci komentują
Prawo dla Ciebie
TSUE nakłada karę na Polskę. Nie pomogły argumenty o uchodźcach z Ukrainy
Praca, Emerytury i renty
Niepokojące zjawisko w Polsce: renciści coraz młodsi
Prawo karne
CBA zatrzymało znanego adwokata. Za rządów PiS reprezentował Polskę
Aplikacje i egzaminy
Postulski: Nigdy nie zrezygnowałem z bycia dyrektorem KSSiP