Anna Słojewska z Brukseli
— Czy zapomnieliśmy, że 20 milionów osób polskiego pochodzenia żyje poza granicami Polski w efekcie politycznej i ekonomicznej emigracji po wielu zmianach granic, przymusowych wysiedleniach i przesiedleniach w czasie często bolesnej historii Polski? — mówił Jean Claude Juncker, przewodniczący Komisji Europejskiej w dorocznym orędzie o stanie Unii Europejskiej, które wygłosił w Parlamencie Europejskim w Strasburgu. Juncker przypomniał, że uchodźca to fenomen europejski: uciekali hugenoci przed przesiedleniami we Francji w XVII wieku republikanie z Hiszpanii przed II wojną światową, Żydzi, Sinti i Romowie z Niemiec w latach 30. i 40. XX wieku, Czesi i Słowacy po praskiej wiośnie, Węgrzy po budapesztańskiej rewolucji 1956 roku. Nie wspominając o Szkotach, czy Irlandczykach, którzy zaludniają USA. To dla 60 mln Europejczyków, którzy opuścili swoje kraje w wyniki zawieruchy wojennej, zmiany granic i systemów, ONZ uchwaliło w 1951 roku globalną konwencję genewską określającą status uchodźcy. Tę samą, której dziś państwa UE powinny przestrzegać w zetknięciu z falą uchodźców z Bliskiego Wschodu i Afryki.
Część krajów europejskich godzi się na przyjmowanie uchodźców, ale skutki działań dobrowolnych są niewystarczające. Dlatego Komisja Europejska zaproponowała w środę system obowiązkowy, który ma objąć w sumie 160 tysięcy osób. Chodzi o 40 tysięcy zaproponowane w maju, które obejmowało uchodźców przebywających już we Włoszech i Grecji. Do tego dochodzi 120 tysięcy zaproponowane teraz, obejmujące kolejnych uchodźców z obozów w tych dwóch krajach, oraz dodatkowo z Węgier. W pierwszym planie Polska miała przyjąć 2659 osób, w drugim przypada na nas 9287 osób. Ale to nie wszystko. Trzeba pamiętać, że wcześniej kraje UE uzgodniły też przyjęcie 20 tys uchodźców z obozów poza UE, dla których schronienia szuka ONZ. Tutaj na Polskę przypadają 962 osoby. W sumie więc Polska powinna zaoferować gościnę 12 tys. 908 osób. Wcześniej oferowała przyjęcie tylko 2200 uchodźców, teraz rząd zapowiada zwiększenie oferty. Sprzeciwia się jednak konsekwentnie planowi obowiązkowych kwot.
Według planu Brukseli w uzasadnionych wypadkach kraj może poprosić o zwolnienie z tego obowiązku na okres maksimum 1 roku. Będzie wtedy musiał zapłacić do unijnego budżetu kwotę stanowiącą 0,002 proc. produktu krajowego brutto. W przypadku Polski byłaby to suma ok. 35 mln zł.
Plan Brukseli obejmuje przesiedlenie uchodźców pochodzących z trzech państw: Syrii, Iraku i Erytrei. Wyboru dokonano według obiektywnego kryterium. Przyjęto, że na specjalne traktowanie zasługują narodowości, które w ostatnim czasie w krajach UE dostawały pozytywne decyzje azylowe dla przynajmniej 75 procent złożonych wniosków. Uchodźcy nie będą mogli dokonać wyboru kraju docelowego, choć przy podejmowaniu decyzji urzędnicy powinni wziąć pod uwagę znajomość języków, związki rodzinne czy kwalifikacje zawodowe. Wśród kryteriów nie ma religii, co utrudni Polsce i innym krajom naszego regionu wybór chrześcijan. — W przeszłości Europa popełniła błąd rozróżniania między żydami, chrześcijanami, muzułmanami. Jeśli chodzi uchodźców nie ma mowy o religii, wyznaniu czy filozofii — powiedział Juncker.