Jak czytamy w "The Spectator" premier Irlandii, Leo Varadkar nie chce negocjować ws. umowy brexitowej, a ani kanclerz Angela Merkel, ani prezydent Francji Emmanuel Macron nie będą naciskać na unijnych negocjatorów by podjęli rozmowy z Londynem, jeżeli Irlandia nie wyrazi zgody na negocjacje.

Varadkar miał być gotów do rozmów przed przyjęciem tzw. ustawy Hilary'ego Benna, która narzuciła na rząd Borisa Johnsona obowiązek zwrócenia się do UE z prośbą o przełożenie daty brexitu, gdyby do 19 października nie udało się przyjąć umowy brexitowej. Po przyjęciu ustawy Varadkar miał znacznie usztywnić swoje stanowisko - wynika z informacji uzyskanych przez "The Spectator" na Downing Street.

"Jest jasne, że Vardkar zamierza grać na drugie referendum (w Wielkiej Brytanii) i zachęca (Michela) Barniera (głównego unijnego negocjatora ws. brexitu), by trzymał się tej linii, że Wielka Brytania nie może opuścić UE nie zostawiając (w Unii) Irlandii Północnej" - twierdzi informator brytyjskiego tygodnika.

W przypadku odrzucenia zmian w umowie brexitowej proponowanych przez Londyn Wielka Brytania ma publicznie ogłosić - jak podaje "The Spectator" - że każdy kraj UE, który sprzeciwi się opóźnieniu brexitu (zgoda na opóźnienie brexitu musi zapaść na forum Unii jednogłośnie), znajdzie się na szczycie listy państw, z którymi Londyn będzie ustalał warunki współpracy po brexicie. "Wspieranie opóźnienia będzie postrzegane przez rząd (Johnsona) jako wrogie mieszanie się w politykę wewnętrzną" - twierdzi informator tygodnika.

Rząd Johnsona ma też przekonywać, że nawet w przypadku opóźnienia brexitu nie podejmie dalszych negocjacji ws. umowy brexitowej.