W połowie kwietnia premier Mateusz Morawiecki przedstawił plan rozwiązania problemu OFE. Zgodnie z tą koncepcją pieniądze zgromadzone w otwartych funduszach emerytalnych zostaną przeniesione na prywatne indywidualne konta emerytalne członków OFE lub ich konta w Zakładzie Ubezpieczeń Społecznych.
Premier liczył, że większość członków OFE wybierze IKE, bo przekazane tam pieniądze będą dziedziczone, w przeciwieństwie do tych, które trafią na konta w ZUS. Wprawdzie państwo pobierze od nich 15-proc. prowizję nazwaną opłatą przekształceniową, która trafi do budżetu, ale będzie to i tak mniej niż 18 proc. podatku dochodowego pobierane dziś przy wypłacie emerytur z ZUS. Wypłaty z IKE nie będą już opodatkowane.
ZUS kusi atrakcyjną waloryzacją
Niespodziewanie jednak o te pieniądze postanowił powalczyć ZUS. Zapowiedział kampanię informacyjną i specjalny kalkulator, dzięki któremu członkowie OFE będą mogli policzyć, o ile wzrosną ich przyszłe emerytury, jeśli nie przekażą swoich oszczędności na IKE, lecz państwowemu ubezpieczycielowi.
– Podobnie jak podczas obniżania wieku emerytalnego zadaniem doradców emerytalnych nie będzie namawianie klientów do którejkolwiek z opcji. Naszym celem jest wyłącznie edukacja, dostarczenie rzetelnych, zindywidualizowanych szacunków wysokości świadczeń w zależności od wyboru – tłumaczyła w czwartek w „Rzeczpospolitej" prof. Gertruda Uścińska, prezes ZUS. – Każdy ubezpieczony, który będzie podejmował decyzję, czy przenieść środki z OFE do IKE czy na konto w ZUS, powinien mieć pełną świadomość konsekwencji. Dziś każdy może wyliczyć zysk z inwestycji w IKE, ponieważ podmioty je prowadzące udostępniły specjalne kalkulatory. My robimy rzecz podobną, tak by każdy mógł porównać korzyści i podjąć najlepszą dla siebie decyzję – tłumaczyła prezes ZUS.