Nad ranem, 19 października, Wojciech Pszoniak zmarł po walce z chorobą nowotworową.
Gdy sytuacja wydawała się beznadziejna, żona aktora wymyśliła psychodramę: zaimprowizowała ze szwagierką dialog telefoniczny, który miał się odbyć między Regym a Pszoniakiem. Tak zrodziły się odpowiedzi na pytania, jakie reżyser mógł zadać aktorowi. Ten zaś nauczył się czytać je z kartek. Podczas decydującej rozmowy szwagierka wcieliła się w rolę suflera. Podsłuchując przez słuchawkę z wymontowanym mikrofonem, wskazywała patyczkiem odpowiednie kwestie. Gdy egzamin z francuskiego się skończył, po czole aktora spływał pot. Ale angaż dostał!
Przed wyjazdem do Francji w 1977 r. opanował tekst na pamięć. W Paryżu grał z Gerardem Depardieu. Francuz wygłaszał kilkustronicowe monologi.
– Moja rola była mniejsza, ale znacząca. Wymagała dużo ruchu, który pozwalał rozładować strach – wspomina aktor.
Najtrudniejsze były spotkania poza sceną, zwłaszcza dla osoby tak dynamicznej jak Wojciech Pszoniak.