Pszoniak: Grał we Francji grając, że zna francuski

Po sukcesie „Ziemi obiecanej” Wojciech Pszoniak dostał propozycję teatralną od wybitnego reżysera Claude’a Regy’ego. Nie znał francuskiego. Nie odpisał. Po wielu miesiącach poprosił szwagierkę – romanistkę - by zadzwoniła do reżysera. Regy ponowił propozycję i wysłał sztukę „Ludzie rozumni są na wymarciu” Handkego. Polak sam miał wybrać sobie rolę. Regy chciał tylko sprawdzić, jak mówi po francusku.

Aktualizacja: 19.10.2020 14:45 Publikacja: 19.10.2020 10:14

Pszoniak: Grał we Francji grając, że zna francuski

Foto: Fotorzepa, Piotr Wittmann

Nad ranem, 19 października, Wojciech Pszoniak zmarł po walce z chorobą nowotworową.

Gdy sytuacja wydawała się beznadziejna, żona aktora wymyśliła psychodramę: zaimprowizowała ze szwagierką dialog telefoniczny, który miał się odbyć między Regym a Pszoniakiem. Tak zrodziły się odpowiedzi na pytania, jakie reżyser mógł zadać aktorowi. Ten zaś nauczył się czytać je z kartek. Podczas decydującej rozmowy szwagierka wcieliła się w rolę suflera. Podsłuchując przez słuchawkę z wymontowanym mikrofonem, wskazywała patyczkiem odpowiednie kwestie. Gdy egzamin z francuskiego się skończył, po czole aktora spływał pot. Ale angaż dostał!

Przed wyjazdem do Francji w 1977 r. opanował tekst na pamięć. W Paryżu grał z Gerardem Depardieu. Francuz wygłaszał kilkustronicowe monologi.

– Moja rola była mniejsza, ale znacząca. Wymagała dużo ruchu, który pozwalał rozładować strach – wspomina aktor.

Najtrudniejsze były spotkania poza sceną, zwłaszcza dla osoby tak dynamicznej jak Wojciech Pszoniak.

– Byłem aktywny inaczej. Na początku nic nie mówiłem. Grałem człowieka, który się ciągle zastanawia. Reaguje zdziwieniem. „Aha”. „Co ty powiesz?”. Stałem się idealnym słuchaczem. Z czasem mój francuski był coraz lepszy. Wtedy mówiłem wprost, że nie rozumiem. A na koniec tournée Regy powiedział, że mówię znacznie gorzej niż na początku!

W 1993 r. Karel Reisz zaproponował Pszoniakowi grę w „Deep Blue Sea” w londyńskim Almeida Theatre.

– Mój angielski był lepszy niż francuski po przyjeździe do Paryża, ale nie miałem ochoty na powtórkę językowego thrillera. Jednak Reisz przekonał mnie, że nieznajomość języka nie może przeszkodzić w zagraniu roli, bo ważniejsze są inne środki wyrazu. Słowo jest na końcu.

Sztuka trafiła na West End, Pszoniak występował w Londynie pół roku.

– O tym, co przeżywa aktor, mówi historia wielkiego sir Iana Holma, z którym spotkałem się właśnie w spektaklu Reisza. Grał kiedyś Szekspira. Po pierwszym akcie zamknął się w garderobie. W drugim akcie nie wyszedł. Przerósł go lęk. Spektakl przerwano. Występował w filmach, serialach. Wrócił na scenę dopiero po 17 latach - mówił wówczas.

– Jeśli aktor walczy ze strachem, mówiąc w rodzimym języku, to znaczy, że operując językiem obcym, boi się podwójnie. Ale nie przesadzajmy: już taką człowiek ma naturę, że się boi, a strach, jeśli nie paraliżuje, jest wielką siłą napędową. Zwłaszcza dla aktora, który jak ja walczy z rutyną. Potrafię przetworzyć lęk na pozytywną energię. Z tremy biorę natchnienie, które jest mi potrzebne do gry - dodawał.

Po wielu zagranicznych doświadczeniach Wojciech Pszoniak przekonał się, że trzeba pozostać sobą.

– Rzecz w osobowości. Walczę o to, żeby obcy język mnie nie zdominował, żebym pozostał Wojciechem Pszoniakiem.

Claude Regy do dziś nie wie, że zaangażował Polaka, który nie znał francuskiego.

Nad ranem, 19 października, Wojciech Pszoniak zmarł po walce z chorobą nowotworową.

Gdy sytuacja wydawała się beznadziejna, żona aktora wymyśliła psychodramę: zaimprowizowała ze szwagierką dialog telefoniczny, który miał się odbyć między Regym a Pszoniakiem. Tak zrodziły się odpowiedzi na pytania, jakie reżyser mógł zadać aktorowi. Ten zaś nauczył się czytać je z kartek. Podczas decydującej rozmowy szwagierka wcieliła się w rolę suflera. Podsłuchując przez słuchawkę z wymontowanym mikrofonem, wskazywała patyczkiem odpowiednie kwestie. Gdy egzamin z francuskiego się skończył, po czole aktora spływał pot. Ale angaż dostał!

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Teatr
Polsko-amerykański musical o Irenie Sendlerowej w Berlinie
Teatr
„Zemsta”, czyli niebywały wdzięk Macieja Stuhra
Teatr
"Wypiór". Mickiewicz był hipsterem i grasuje na Zbawiksie
Teatr
Krystyna Janda na Woronicza w Teatrze TV
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Teatr
Łódzki festiwal nagradza i rozpoczyna serię prestiżowych festiwali teatralnych