W swoim środowym wydaniu "Gazeta Wyborcza" publikuje skan pełnomocnictwa, jakie do prowadzenia projektu przy ul. Srebrnej udzieliła austriackiemu biznesmenowi Geraldowi Birgfellnerowi spółka Srebrna. "Pełnomocnictwo, które upoważnia Birgfellnera do tych wszystkich prac, ma charakter zobowiązującej umowy, choć nie jest w nim określona kwota honorarium" - pisze "Gazeta Wyborcza". Dokument podpisała 6 czerwca Małgorzata Kujda, prezes spółki Srebrna, kojarzonej z PiS, a także członkowie zarządu Janina Goss i Jacek Cieślikowski.
Dowiedz się więcej: "Gazeta Wyborcza" publikuje "kwit na Srebrną". Birgfellner miał pełnomocnictwo
Jak zauważa "Wyborcza", istnienie pisemnego pełnomocnictwa, wydanego Birgfellnerowi, "przeczy związanemu z taśmami Kaczyńskiego przekazowi obozu władzy, że prezes PiS „chętnie zapłaci” Austriakowi, ale nie ma umowy, faktur, rachunków".
Marcin Kierwiński z Platformy Obywatelskiej, pytany w programie Onet Opinie o brak pozwoleń na wybudowanie dwóch wież przez spółkę Srebrna stwierdził, że w tej sprawie wypowiedzieć mogłyby się osoby bezpośrednio związane ze stołecznym ratuszem. Zauważył jednak, że wieżowce budowane w sąsiedztwie, oddalone są od gruntu Srebrnej o 200 metrów. - W tej sytuacji, gdy nie ma planów zagospodarowania, ważne jest bezpośrednie sąsiedztwo. Obok gruntów należących do Srebrnej są budynki maksymalnie dziesięciopiętrowe - przekonywał.
Zdaniem polityka PO o braku pozwoleń zdecydowały "przesłanki merytoryczne". - Srebrna otrzymała pismo, że budować może do wysokości 30 metrów. Odpowiedź spółki była jasna: 190 metrów, albo nic - mówił. - Hanna Gronkiewicz-Waltz robiła jednak to, co prawnie uzasadnione - dodał Kierwiński.