Malarki i ich ojcowie

Były gwiazdami w swoich czasach, ale po śmierci zostały szybko zapomniane. Włoskie artystki powracają do historii sztuki.

Aktualizacja: 06.12.2020 10:06 Publikacja: 06.12.2020 10:01

Malarki i ich ojcowie

Foto: Arte

Sofonisba Anguissola (1535-1625), Lavinia Fontana (1552-1614), Artemisia Gentileschi (1593-1653) to trzy różne historie, mające jednak i punkt wspólny: mogły zająć się malowaniem i sztuką dzięki swoim ojcom, którzy je do tego zachęcali. W tamtym czasie kobiety miały zakaz nauki w akademiach sztuk pięknych, a i w pracowniach artystów uczyć się nie mogły.

Z włoskiej Cremony pochodziła Sofonisba, której ojciec, miłośnik sztuk pięknych, humanista i wolnomyśliciel, zezwolił na pobieranie nauk u Bernardina Campiego, znanego malarza. I nie pomylił się. Jednym z najbardziej znanych jej dzieł była „Gra w szachy” – prezentująca psychologiczne portrety młodych kobiety i wachlarz ich nastrojów. Malowała bez presji i stresu. By nadać pęd karierze córki, ojciec podarowywał jej obrazy wpływom postaciom. Jeden z nich trafił do Michała Anioła i – zrobił na nim wrażenie. By sprawdzić umiejętności Sofonisby, polecił jej namalowanie płaczącego chłopca. Tak powstał szkic jej młodszego brata sięgającego po kraba, który ugryzł go w palec. I podobno tą pracą Michał Anioł był zachwycony. Sofonisba miała 20 lat, gdy jej sława przekroczyła granice rodzinnych Włoch - została zatrudniona na hiszpańskim dworze, by uczyć malowania młodą królową. Ale to nie był najlepszy wybór…

Lavinii Fontanie, która podziwiała Sofonisbę, było łatwiej. Jej ojciec Prospero, malarz, pozwolił uczyć się fachu w swojej pracowni. Przychodzili tam także uczeni, m.in. przyrodnik i botanik Ulisse Aldrovandi, który nauczył przyszłą malarkę umiejętności precyzyjnej obserwacji. Malowała modeli jakby ich fotografowała, utrwalając z należącymi do nich przedmiotami, bogactwem ozdób i strojów. Otrzymywała mnóstwo zleceń - zwłaszcza od arystokratek – sportretowała nawet papieża Grzegorza XIII. Mimo urodzenia 11. dzieci – nie porzuciła sztuki. Co ciekawe, w jej małżeństwie – role zostały odwrócone – i to za pełnym przyzwoleniem męża, Paula Zappiego, który ją wspierał. On wykonywał domowe obowiązki i sprzedawał obrazy, ona – malowała – do końca życia. 

Znacznie trudniej układało się życie Artemisii Gentileschi. Była z biednej rodziny, ale także malowała w pracowni ojca, wykazując znacznie większy talent niż jej bracia. Pobierała też lekcje malarstwa u Agostino Tassiego, przez którego została wielokrotnie zgwałcona – za zgodą ojca, który liczył, że ten ożeni się z córką. Podał sprawę do sądu, dopiero gdy Tassi ożenił się z inną. 18-letnia Artemisia codziennie musiała pojawiać się na sali sądowej, żeby zeznawać w sprawie gwałtów… Jednym z jej najbardziej znanych dzieł jest przepełniony brutalnością obraz „Judyta i Holofernes”, na którym Judyta ma jej rysy. Powracającymi motywami w jej dziełach były przedstawienia kobiet – mścicielek i kobiet – męczennic. Tworzyła też kobiece akty. Już wtedy wielkoformatowe obrazy Gentileschi dające wrażenie trójwymiarowości, z postaciami podobnymi rzeźbom, uważane były za arcydzieła. Londyńska Galeria Narodowa nabyła „Autoportret św. Katarzyny Aleksandryjskiej” Artemisii Gentileschi za 4,2 miliona euro.

W ubiegłym roku dzieła Sofonisby Anguissoli i Lavinii Fontany można było oglądać na ich wspólnej wystawie w madryckim Prado.

Niemiecki dokument „Zapomniane malarki” zrealizowany przez Hilke Sinnig oglądać można do 18 grudnia na ARTE.

Sofonisba Anguissola (1535-1625), Lavinia Fontana (1552-1614), Artemisia Gentileschi (1593-1653) to trzy różne historie, mające jednak i punkt wspólny: mogły zająć się malowaniem i sztuką dzięki swoim ojcom, którzy je do tego zachęcali. W tamtym czasie kobiety miały zakaz nauki w akademiach sztuk pięknych, a i w pracowniach artystów uczyć się nie mogły.

Z włoskiej Cremony pochodziła Sofonisba, której ojciec, miłośnik sztuk pięknych, humanista i wolnomyśliciel, zezwolił na pobieranie nauk u Bernardina Campiego, znanego malarza. I nie pomylił się. Jednym z najbardziej znanych jej dzieł była „Gra w szachy” – prezentująca psychologiczne portrety młodych kobiety i wachlarz ich nastrojów. Malowała bez presji i stresu. By nadać pęd karierze córki, ojciec podarowywał jej obrazy wpływom postaciom. Jeden z nich trafił do Michała Anioła i – zrobił na nim wrażenie. By sprawdzić umiejętności Sofonisby, polecił jej namalowanie płaczącego chłopca. Tak powstał szkic jej młodszego brata sięgającego po kraba, który ugryzł go w palec. I podobno tą pracą Michał Anioł był zachwycony. Sofonisba miała 20 lat, gdy jej sława przekroczyła granice rodzinnych Włoch - została zatrudniona na hiszpańskim dworze, by uczyć malowania młodą królową. Ale to nie był najlepszy wybór…

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Sztuka
Omenaa Mensah i polskie artystki tworzą nowy rozdział Biennale na Malcie
Rzeźba
Rzeźby, które przeczą prawom grawitacji. Wystawa w Centrum Olimpijskim PKOl
Rzeźba
Trzy skradzione XVI-wieczne alabastrowe rzeźby powróciły do kościoła św. Marii Magdaleny we Wrocławiu
Rzeźba
Nagroda Europa Nostra 2023 za konserwację Ołtarza Wita Stwosza
Rzeźba
Tony Cragg, światowy wizjoner rzeźby, na dwóch wystawach w Polsce