Ponad miesiąc po tym jak nazwisko Aliszera Usmanowa (5-ty na liście najbogatszych Rosjan 2016 r magazynu Forbes) pojawiło się w raporcie Aleksieja Nawalnego o licznych rezydencjach rosyjskiego premiera, oligarcha nie przestaje wyjaśniać.
Wczoraj zapowiedział pozwanie Nawalnego o naruszenie dóbr osobistych. Chodzi o przekazanie ziemi i posiadłości w podmoskiewskiej dzielnicy bogaczy Znamienska dla funduszu kierowanego przez szkolnego kolegę Dmitrija Miedwiediewa. Nawalny dowodzi, że w rzeczywistości była to łapówka, którą oligarcha zapłacił za przychylność Kremla dla siebie i swoich interesów.
Dziś Aliszer Usmanow przekazał Rosjanom dwie informacje. W wywiadzie dla gazety Wiedomosti opowiedział, że dom pod Moskwą zbudował dla swojej siostry Gulbachor Burchanowy (Usmanow i jego rodzina to Uzbecy). Jednak ta nie chciała pod Moskwą mieszkać. „Powiedziała: po co mi taki wielki dom. Dzieci się rozjechały po świecie".
Dlatego oligarcha umówił się z Ilią Jelisiejewym (szef fundacji Socgorprojekt, według Aleksieja Nawalnego - kolega Miedwiediewa ze szkolnej ławki) o zamianie nieruchomości w Znamiesku na ziemię (12 ha) obok rezydencji Usmanowa w Rublowce, gdzie fundusz Socgorprojekt planował rozwinąć biznes deweloperski.
„Działka 12 ha w Rublowce nad brzegiem rzeki Moskwy kosztuje około 50 mln dol.. Przekazany przeze mnie dom z ziemią (4 ha) wart jest - 15-20 mln dol. ziemia i 30 mln dol. dom. Czyli wychodzi pół na pół" - cytuje gazeta słowa Usmanowa.