Skoki w Zakopanem: Wirus uciszył trąby

W sobotę w Zakopanem konkurs drużynowy, w niedzielę indywidualny. Tym razem Puchar Świata niestety bez kibiców, co pod Wielką Krokwią czyni wielką różnicę.

Aktualizacja: 14.01.2021 20:06 Publikacja: 14.01.2021 19:06

Rok temu w konkursie indywidualnym na Wielkiej Krokwi najlepszy był Kamil Stoch. Drużynowo wygrali N

Rok temu w konkursie indywidualnym na Wielkiej Krokwi najlepszy był Kamil Stoch. Drużynowo wygrali Niemcy, a Polska zajęła piąte miejsce. Dziś siła polskiego zespołu jest o wiele większa

Foto: Reporter

Po ostatnich sukcesach Kamila Stocha i spółki w normalnych warunkach do Zakopanego znów ciągnęłyby sznury aut obwieszonych biało-czerwonymi flagami i trąby ogłaszałyby trzydniową fiestę pod Giewontem. Pandemia nakazuje dziś dystans sanitarny skoków i kibiców, więc będzie inaczej. Jeśli spojrzeć jednak na kroniki Pucharu Świata na Wielkiej Krokwi, to walka z różnymi przeciwnościami jest normą, nie wyjątkiem.

Ta historia zaczęła się 26 i 27 stycznia 1980 roku, czyli wtedy, gdy Adam Małysz ledwie wszedł w drugi rok życia, PZPR szykowała się do VIII Zjazdu, by określić „zadania partii w dalszym rozwoju socjalistycznej Polski, w kształtowaniu pomyślności narodu polskiego", ale od 1 stycznia wprowadziła limity zużycia paliw i energii w jednostkach gospodarki uspołecznionej.

Niewątpliwym sukcesem było to, że Zakopane w ogóle gościło zawody pierwszego Pucharu Świata, bo w światku narciarskim wiedziano, że w stolicy Tatr wyniki będzie się przeliczać ręcznie i nikt nie poda kibicom długości skoku i noty na tablicy wyników.

Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS) z początku nie krzywiła się zbytnio na te ułomności organizacyjne, a w kraju zapanowała euforia, gdyż oba konkursy wygrali Polacy – najpierw na Średniej Krokwi Stanisław Bobak, dzień później na Wielkiej Krokwi (wtedy jeszcze im. inż. Karola Stryjeńskiego, projektanta obiektu) Piotr Fijas, 0,3 pkt przed Bobakiem.

Nie wszyscy może pamiętają, że najlepsi skoczkowie tamtego czasu do Polski nie przybyli, że pierwszy konkurs miał trzy punktowane serie (po dwóch zwycięzcą był Norweg Ivar Mobekk przed Bobakiem i Fijasem) z powodu protestu działaczy z NRD, którzy uznali, że pierwsza seria, rozgrywana w śnieżycy i silnym wietrze, przerwana i rozpoczęta ponownie po 28 skokach, nie była sprawiedliwa i trzeba ją skreślić.

Skreślono, rozegrano dodatkową, na czym skorzystali Bobak i trzeci na podium Niemiec Olaf Schmidt. Dzień później pojawiło się słońce, 50 tys. widzów (albo więcej...) wyznaczyło na lata standardy popularności zakopiańskich konkursów. Polacy spisali się znów świetnie, Piotr Fijas odebrał kryształ, kożuch i kilim za sukces, Mobekkowi, poza trzecim miejscem, pozostał ówczesny rekord Wielkiej Krokwi – 118 m.

Po roku do PŚ w Zakopanem nie wrócono, przede wszystkim z powodu braku śniegu, ale sytuacja polityczna w kraju też skokom nie sprzyjała. Pierwsza przerwa trwała całą dekadę. Zawody PŚ wróciły na Wielką Krokiew dopiero w styczniu 1990 roku.

Chwila znów była ważna, bo kilkanaście dni wcześniej Sejm przywrócił państwu nazwę – Rzeczpospolita Polska – oraz oddał polskiemu orłowi koronę, prof. Leszek Balcerowicz właśnie rozpoczynał program naprawczy polskiej gospodarki, a działacze PZPR kilka dni po konkursie wyprowadzili sztandar.

Na polski sukces ten przełom się nie przełożył, jedyny konkurs wygrał Jens Weissflog (jeszcze z NRD, wkrótce z Niemiec), a najlepszym z naszych – 40., okazał się Zbigniew Klimowski. Wśród uczestników było wielu przyszłych trenerów i działaczy. Z Zakopanem poznali się wtedy Miran Tepes, Alexander Pointner i Stefan Horngacher, a także promotor stylu V Jan Boeklev i obecny sędzia Ryszard Guńka.

Telewizja to pokazała – 40 tys. ludzi stanęło pod Krokwią (skakano w środę o 11 rano). Należy dodać, że dzień wcześniej deszcz zmył śnieg ze skoczni, naśnieżano ją ponownie całą noc i ta heroiczna praca zakończyła się sukcesem, ale nie przekonała działaczy FIS, że ciąg dalszy może szybko nastąpić.

Nastąpił dopiero w 1996 roku, gdy od czterech lat dyrektorem FIS ds. skoków był dr Walter Hofer (z asystentem Tepesem przy boku), a w Rzeczypospolitej Polskiej właśnie upadał rząd Józefa Oleksego i nowym prezydentem został bardzo przychylny sportowi Aleksander Kwaśniewski. Hofer długo miał o Zakopanem fatalne zdanie, zrozumiał fenomen tego miejsca dopiero wtedy, gdy zobaczył stare zdjęcie z mistrzostw świata w 1962 roku – stutysięczny tłum pod skocznią robił wrażenie. Dał się przekonać, że to dobre miejsce dla skoków.

W Zakopanem wciąż wygrywali goście: Primoż Peterka i Andreas Goldberger, dwa lata później (znów była roczna przerwa) Kristian Brenden i Peterka, trzy lata później Horngacher, Janne Ahonen i dwukrotnie Martin Schmitt. Zawody z 1999 roku były w styczniu oraz grudniu, gdyż kończyła się homologacja Wielkiej Krokwi i trzeba było nieco improwizować z terminami.

Polscy skoczkowie w styczniu 1999 roku wciąż byli w rozsypce, punkty PŚ miał tylko Wojciech Skupień, Pavel Mikeska właśnie przestał być trenerem kadry (zastąpił go tymczasowo Piotr Fijas). Prezes Polskiego Związku Narciarskiego Paweł Włodarczyk nie ryzykował wiele, obiecując 10 tys. zł dla Polaka, który zdobędzie miejsce w pierwszej dziesiątce obu konkursów. Nikomu premii nie wręczył, choć Małysz był blisko.

Publiczność nie zawiodła, ale zapisano też w kronikach, że w hotelu Zakopane doszło do włamania – z pokoju Wolfganga Loitzla i Reinharda Schwarzenbergera ukradziono dokumenty, telefony i ok. 1000 dol.

Jedenaście miesięcy później kolejna zachęta finansowa prezesa Włodarczyka też przesadnie nie podziałała, ale przynajmniej ofiarność działaczy w walce z odwilżą przemówiła do Hofera. Dyrektor po opanowaniu spraw sportowych nakreślił kilkuletni plan odnowy Wielkiej Krokwi (przebudowę profilu, rozbiegu, budowę strefy dla skoczków, stadionu z oświetleniem i obiektu dla mediów), którego wykonanie w końcu dało efekt i szczęśliwie zbiegło się z wybuchem formy Adama Małysza.

Od zawodów w 2002 roku, gdy szefem komitetu organizacyjnego został Lech Nadarkiewicz, już żadnych przerw nie było. Zakopane zaczęło być tym Zakopanem, które znamy – jednym z najgorętszych przystanków każdej zimy ze skokami. Pierwsze zwycięstwo Adama Małysza z 20 stycznia 2002 roku podkreśliło ten nowy początek.

Nie znaczy to, że problemów ubywało, ale wreszcie można się było skupić na kwestiach organizacji, a nie na obawach, że FIS zabierze Polsce doroczne święto. Skocznia urosła (od K115 do HS140), pojaśniała, obrosła trybunami, otrzymała igelit i tory lodowe, zawody zyskały oprawę muzyczną i fajerwerkową, jakiej pozazdrościli nawet w Niemczech. Prezydenci lubiący narty chętnie przyjeżdżali, bilety drożały, siostra Helena Warszawska podawała „synkom" gorącą herbatę. Czasem trzeba było zmierzyć się z siłami natury i odwołać konkurs lub serię, czasem zrezygnować z hałasu, gdy bardziej na miejscu była cisza dla ofiar w zawalonej hali na Śląsku, katastrofy lotniczej pod Mirosławcem lub po śmierci prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza. Zakopane wówczas cichło, choć tylko na chwilę.

Dziś mierzy się z koronawirusem (oraz mrozem) i pewnie też nie przegra, choć najważniejszego atrybutu PŚ na Wielkiej Krokwi – 40 tys. ludzi na trybunach– po raz pierwszy nie będzie. Genius loci powinien jednak wystarczyć, choć uwierzyć, że nikt nie pojawi się na ulicach Piłsudskiego i Czecha – nie sposób.

Weekend ze skokami w Zakopanem

Piątek

15.45 – oficjalny trening

18.00 – kwalifikacje

Sobota

15.00 – seria próbna

16.15 – konkurs drużynowy

Niedziela

15.00 – seria próbna

16.00 – konkurs indywidualny

? Reprezentacja Polski:

Kamil Stoch, Piotr Żyła, Dawid

Kubacki, Andrzej Stękała, Jakub

Wolny, Paweł Wąsek, Klemens Murańka.

? Puchar Świata

1. H. E. Granerud (Norwegia) 948 pkt;

2. M. Eisenbichler (Niemcy) 684; 3. K. Stoch 622; 4. D. Kubacki 473; 5. P. Żyła (wszyscy Polska) 469; 6. K. Geiger (Niemcy) 391; 7. A. Lanišek (Słowenia) 388; 8. R. Johansson 375; 9. M. Lindvik (obaj Norwegia) 337; 10. Y. Sato (Japonia) 326;...14. A. Stękała 250; 30. A. Zniszczoł 79; 34. J. Wolny 69; 38. P. Wąsek 59; 39. K. Murańka (wszyscy Polska) 57.

Puchar Narodów

1. Polska 2398 pkt; 2. Norwegia 2380; 3. Niemcy 2036; 4. Austria 1463;

5. Słowenia 1088; 6. Japonia 1064.

Po ostatnich sukcesach Kamila Stocha i spółki w normalnych warunkach do Zakopanego znów ciągnęłyby sznury aut obwieszonych biało-czerwonymi flagami i trąby ogłaszałyby trzydniową fiestę pod Giewontem. Pandemia nakazuje dziś dystans sanitarny skoków i kibiców, więc będzie inaczej. Jeśli spojrzeć jednak na kroniki Pucharu Świata na Wielkiej Krokwi, to walka z różnymi przeciwnościami jest normą, nie wyjątkiem.

Ta historia zaczęła się 26 i 27 stycznia 1980 roku, czyli wtedy, gdy Adam Małysz ledwie wszedł w drugi rok życia, PZPR szykowała się do VIII Zjazdu, by określić „zadania partii w dalszym rozwoju socjalistycznej Polski, w kształtowaniu pomyślności narodu polskiego", ale od 1 stycznia wprowadziła limity zużycia paliw i energii w jednostkach gospodarki uspołecznionej.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Inne sporty
Rosjanie i Białorusini na igrzyskach w Paryżu. Jak umiera olimpijski ruch oporu
Inne sporty
Rusza Grand Prix na żużlu. Bartosz Zmarzlik w pogoni za piątym złotem
Inne sporty
Polacy zaczynają mistrzostwa świata w cheerleadingu. Nadzieje są duże
Inne sporty
Bratobójcza walka o igrzyska. Polacy zaczęli wyścig do Paryża
kolarstwo
Katarzyna Niewiadoma wygrywa Strzałę Walońską. Polki znaczą coraz więcej