Monika Hojnisz-Staręga: Czeka nas zwariowany czas

Polska biatlonistka Monika Hojnisz-Staręga opowiada o pracy z trzykrotnym mistrzem olimpijskim Michaelem Greisem, pomocy psychologa i budowaniu pozycji w światowej czołówce.

Publikacja: 04.12.2020 08:40

Monika Hojnisz-Staręga: Czeka nas zwariowany czas

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak

Kamil Kołsut: Jakim trenerem jest Michael Greis?

Monika Hojnisz-Staręga: Ma doświadczenie oraz wyczucie. Kiedy coś tłumaczymy, wie o co chodzi. Widać, że był kiedyś znakomitym zawodnikiem. Umie wczuć się w naszą sytuację, bo wszystko przetestował na sobie. Jako trener mocno koncentruje się na strzelaniu. Zwraca uwagę na detale, o których wcześniej nie miałyśmy pojęcia. Mnie samej wydawało się, że bardzo dużo wiem o strzelaniu, a teraz widzę, jak dużo pracy wciąż przede mną. Dla Greisa istotna jest też technika biegowa. Zdarzają się treningi, kiedy nie odstępuje nas na krok: pokazuje, wyjaśnia, koryguje. Czasem sam też biega.

Ciągle ma depnięcie?

Zdecydowanie tak! Robi z nami czasem trening interwałowe, niektóre sekcje biegamy wówczas razem. Pamiętam jego występy na igrzyskach olimpijskich i widzę, że technika została. Wiadomo, że wydolność już nie ta sama, ale wciąż prezentuje się naprawdę przyzwoicie.

Greis to trzykrotny mistrz olimpijski. Była pani zestresowana, kiedy zaczynaliście pracę?

Nie powiem, że się bałam. Towarzyszyła mi raczej ciekawość. Zastanawiałam się, czego będzie oczekiwał, jaki ma system pracy i jakim jest człowiekiem.

On sam mówił, że chce przede wszystkim nauczyć was uśmiechu…

Może nie chodziło o sam uśmiech, tylko o podejście do pracy. Trener chciał nam uświadomić, że niczego nie robimy na siłę, nikt nas w tym sporcie nie trzyma. Pracujemy dla siebie, więc powinniśmy czerpać z tego radość. Nasze treningi przez lata przebiegały jak w szwajcarskim zegarku. Było dużo stresu, napinki, rywalizacji. Teraz pracujemy równie ciężko, ale jest też więcej luzu.

Niektórzy uważają, że rok przed igrzyskami olimpijskimi trzeba dołożyć do pieca i „zbudować bazę”. To było ciężkie lato?

Mam wrażenie, że odkąd pracujemy z Greisem, to „bazę” robimy cały czas!

Wreszcie skończyła się trenerska karuzela, dostałyście szansę pracować w tym samym szkoleniowcem przez dwa kolejne sezony. Stabilizacja przyniesie efekt?

Wyniki pokażą. Nie chcę niczego ujmować trenerowi Greisowi, ale w ciągu jednego sezonu żaden szkoleniowiec nie zdziała cudów. On musi poznać zawodnika, a zawodnik musi mu zaufać. Dwa lata wspólnej pracy są niezbędne, żeby otrzymać konkretne efekty.

Podobno kiedyś wmawiała pani sobie, że nie zasługuje na miejsce w czołówce. To się zmieniło?

Każdym kolejnym sezonem udowadniam sobie, i nie tylko sobie, że moje mniemanie powinno być wyższe. Powoli zaczynam w to wierzyć. Po jednym udanym sezonie nie do końca docierało do mnie, że jestem już w światowej czołówce. Teraz dobre wyniki udało się powtórzyć. Udane starty dają mi kopa do kolejnych.

Trudno uwierzyć, że problemy z wiarą w siebie ma zawodniczka, która już osiem lat temu została medalistką mistrzostw świata…

Trener do dziś mi wypomina, że wówczas na konferencji prasowej nie wyśpiewałam, co doprowadziło mnie do sukcesu, to sama siebie pytałam: „Skąd się to wszystko wzięło?”. Byłam młoda, nieobyta. Wyskoczyłam jak Filip z konopi. Wszystko było dla mnie dziwne, nowe. Dopiero teraz buduję swoją pozycję oraz świadomość możliwości. Pewność siebie jest istotna, bo w biatlonie można być świetnie przygotowanym biegowo i strzelecko, a później psychika i tak zawiedzie na strzelnicy.

Pracuje pani z psychologiem sportu?

Przez lata od tego uciekałam. Zarzekałam się, przekonywałam: „Po co mi ktoś taki? Przecież sobie świetnie radzę!”. Dziś wiem, że psycholog może wprowadzić człowieka na dobre myślenie i wcale nie trzeba mieć depresji, żeby sięgać po jego pomoc. Inna sprawa, że między nim a zawodnikiem musi być chemia. To jak z trenerem: jednemu przypasuje, a innemu nie. Dziś mam sporadyczne konsultacje z psychologiem. Korzystam z nich, kiedy potrzebuję. Taki układ jest dla mnie najwygodniejszy.

Poprzedni sezon przerwała pandemia koronawirusa. Czuła pani żal? Forma była.

Nie chcę powiedzieć, że czułam żal, ale miałam naprawdę dobry flow, a ostatnie zawody Pucharu Świata miały się odbyć w Oslo, które bardzo lubię…

Regularnie walczy pani o czołowe lokaty, ale na podium ostatni raz była dwa lata temu. Ten pościg za czołową „trójką” ciąży?

Powoduje niedosyt. Zwłaszcza po takich zawodach, jak mistrzostwa świata, bo medal miałam na wyciągnięcie ręki. Tegoroczne zawody w Anterselvie, gdzie byłam szósta i czwarta, zapamiętam do końca życia. Zdarza się, że już po ochłonięciu, kiedy emocje opadną, myślę sobie: „A może tak miało być?”. Na pewno nie cofnę czasu. Mogę jedynie dalej pracować, zrobić coś lepiej i więcej.

Czas strzelania to element, w którym może pani najwięcej zyskać?

Zdecydowanie! To element, w którym mam najwięcej do poprawy. Pracuję nad nim całe życie, ale do tej pory niekoniecznie mi to wychodziło. Na pewno w tym roku zrobiłam duży krok do przodu, a zawody pokażą, czy to przyniesie efekt.

Czego oczekuje pani po najbliższym sezonie?

Czeka nas zwariowany i niepewny czas. Chciałabym być systematyczna, liczę na dobrą oraz równą formę przez cały sezon. Impreza docelowa to mistrzostwa świata, gdzie szykujemy szczyt formy. Marzę, żeby zakręcić się tam w okolicach podium. Zakręcić, to znaczy na nie wskoczyć. Cel na klasyfikację generalną Pucharu Świata to miejsce w „dyszce”.

Kamil Kołsut: Jakim trenerem jest Michael Greis?

Monika Hojnisz-Staręga: Ma doświadczenie oraz wyczucie. Kiedy coś tłumaczymy, wie o co chodzi. Widać, że był kiedyś znakomitym zawodnikiem. Umie wczuć się w naszą sytuację, bo wszystko przetestował na sobie. Jako trener mocno koncentruje się na strzelaniu. Zwraca uwagę na detale, o których wcześniej nie miałyśmy pojęcia. Mnie samej wydawało się, że bardzo dużo wiem o strzelaniu, a teraz widzę, jak dużo pracy wciąż przede mną. Dla Greisa istotna jest też technika biegowa. Zdarzają się treningi, kiedy nie odstępuje nas na krok: pokazuje, wyjaśnia, koryguje. Czasem sam też biega.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Inne sporty
Rosjanie i Białorusini na igrzyskach w Paryżu. Jak umiera olimpijski ruch oporu
Inne sporty
Rusza Grand Prix na żużlu. Bartosz Zmarzlik w pogoni za piątym złotem
Inne sporty
Bratobójcza walka o igrzyska. Polacy zaczęli wyścig do Paryża
kolarstwo
Katarzyna Niewiadoma wygrywa Strzałę Walońską. Polki znaczą coraz więcej
Inne sporty
Paryż 2024. Tomasz Majewski: Sytuacja w Strefie Gazy zagrożeniem dla igrzysk. Próba antydronowa się nie udała