Aktorka i reżyser. Młodzi, pełni pasji. Wychowują razem małego syna. Zawsze tworzyli świetną parę. Szanują się, lubią. A jednak ich małżeństwo rozpada się. Jeszcze próbują coś ratować: u psychoterapeuty analizują swój związek, mówią o sobie nawzajem. Charlie potrafi być dobrym ojcem, Nicole umie bawić się z synkiem, on jest błyskotliwy, ona – odważna. Oboje są ambitni. Tylko życie codzienne jakoś się między nich wkrada: te niedomknięte drzwi szafki, a on przecież jest pedantem, te niezamknięte tubki pasty do zębów. I najgorsze – rutyna. Gdzieś po drodze przestali się zauważać, zwracać uwagę na potrzeby partnera. Jego sukcesy stały się ważniejsze: robi fantastyczne przedstawienia na Broadwayu. Jej aktorskie marzenia, także te o zachodnim wybrzeżu, gdzie robiła karierę jako młoda gwiazdka, przestały się liczyć. Powoli, niepostrzeżenie, utopili związek w pośpiechu i narastającym egoizmie. Potem jeszcze jakaś zdrada, zazdrość, coraz częściej wybuchające awantury.
Więc rozwód. Jej powrót na zachodnie wybrzeże, gdzie czeka na nią rola w serialu. Przeprowadzka z synem do Los Angeles, do matki, uwielbiającej zięcia zresztą. Prawnicy próbujący dla swoich klientów wydrzeć, co się da – opiekę nad dzieckiem, korzystny podział majątku. I tylko promyk nadziei, gdy bohaterowie, po pierwszym szoku, próbują jeszcze ocalić przyjaźń.
A cała ta opowieść o rozpadzie rodziny jest wtopiona we współczesną zachodnią kulturę – coraz bardziej powierzchowną, nastawioną na sukces. W pośpiechu gubiącą wartości, jakie kiedyś były ważne.
Noah Baumbach, wychowany na nowojorskim Brooklynie syn powieściopisarza i krytyczki „Village Voice", potrafi portretować wielkomiejskie środowisko. Udowodnił to już we wcześniejszych filmach: „Walka żywiołów", „Ta nasza młodość", „Margot jedzie na ślub", „Frances Ha" czy „Opowieści o rodzinie Meyerowitz". Baumbach konsekwentnie rysuje na ekranie portret neurastenicznego pokolenia, które pod powiekami nosi obraz walących się wież World Trade Center, i wie, jak trudno utrzymać się na powierzchni w czasach kryzysu ekonomicznego. I bywa, że odreagowuje jak hipsterzy z „Frances Ha" – szczycący się swoją niezależnością, a przecież dryfujący przez życie bez poczucia stabilizacji. Równie zagubieni jak facet, który wybrał inną drogę – yuppie ze „Wstydu" Steve'a McQueena, samotność odreagowujący seksoholizmem. I jak ich poprzednicy z wczesnych obrazów Woody'ego Allena.