Gdy w sobotę przy trumnie czarnoskórego George'a Floyda w Karolinie Północnej, gdzie się urodził, trwało ostatnie pożegnanie zmarłego, dziesiątki tysięcy ludzi wyszło na ulice Waszyngtonu i wielu innych miast w kraju. Chcieli oddać hołd ofierze brutalności policyjnej, zwrócić uwagę na rasizm, który wciąż jest mocno zakorzeniony w społeczeństwie.
Ogólnokrajowe protesty sprawiły, że sprawcy śmierci Floyda szybko usłyszeli oskarżenia. Derek Chauvin, policjant, który przez ponad osiem minut, aż do zatrzymania pracy serca, dusił kolanem Floyda podczas aresztowania 25 maja w Minneapolis, kilka dni po zajściu usłyszał zarzut morderstwa trzeciego stopnia. W ubiegłym tygodniu oskarżenie zostało zmienione na surowsze – morderstwo drugiego stopnia. Morderstwo pierwszego stopnia wymagałoby premedytacji, którą zdaniem ekspertów trudno udowodnić w tym przypadku. Oskarżenia o udział i podżeganie do morderstwa usłyszało też trzech innych policjantów obecnych podczas aresztowania Floyda. Grozi im kara do 40 lat więzienia.
– Śmierć Floyda jest symptomem głębokiej choroby o nazwie systemowy rasizm. Wszyscy razem musimy pracować nad tym, aby ją wyleczyć – powiedział gubernator Minnesoty Tim Walz.
W Minneapolis w ubiegłym tygodniu zakazano policji stosowania chwytów podduszania podczas aresztowań, a oddział organizacji Human Rights w Minnesocie zainicjował dochodzenie w sprawie procedur stosowanych w lokalnych departamentach policji. Ewaluacji procedur dokonują też departamenty policji w całym kraju, a demokraci w Kongresie przygotowują projekt ustawy zapobiegającej brutalności policji i rasowym uprzedzeniom.
Chauvin i trzech jego kolegów na drugi dzień po feralnym aresztowaniu stracili pracę. Jednak w większości przypadków policja pozostaje bezkarna. Kontrakty podpisywane ze związkowcami uniemożliwiają nie tylko wprowadzanie reform promujących transparentność i równouprawnienie rasowe, ale też karanie oraz zwalnianie policjantów. Przykładem jest sam Chauvin. W ciągu 20-letniej kariery w policji w Minneapolis jego agresywne postępowanie było aż 17 razy przedmiotem wewnętrznego dochodzenia, ale policjant tylko raz dostał naganę. Z raportów wynika natomiast, że wielokrotnie brał udział w strzelaninach. W 2006 r. zastrzelił mężczyznę, którego podejrzewał o posiadanie broni. W 2008 r. strzelał do podejrzanego o przemoc domową, a w 2011 r. wymierzył do mężczyzny uciekającego z miejsca, gdzie odbywała się strzelanina.