Badanie Aktywności Ekonomicznej Ludności pokazuje, że w IV kwartale 2017 r. aktywnych zawodowo było zaledwie 35 proc. osób między 15. a 24. rokiem życia. Brak pracy nie jest jednak dla młodych przeszkodą w tym, by kupować na raty, zaciągać kredyty i zadłużać się ponad miarę. Z najnowszego raportu opracowanego przez Krajowy Rejestr Długów Biura Informacji Gospodarczej (KRD) wynika, że obecnie figuruje w nim 152 tys. osób między 18. a 25. rokiem życia. Ich długi opiewają już na 535 mln zł.
Co gorsza, zarówno liczba dłużników, jak i wysokość ich zobowiązań stale rośnie. Jak policzyli eksperci KRD, w ciągu roku liczba osób zadłużonych wzrosła o jedną trzecią, a wysokość długów aż o 62 proc.
– Młodzi zawsze byli biedni. Problem jednak w tym, że od niedawna są przekonani, że mimo braku pieniędzy, musi ich być stać na najnowsze telefony czy najmodniejsze ubrania. Stąd tylko krok do tego, by wpaść w długi – mówi prof. Zbigniew Nęcki, psycholog społeczny z UJ. Ekspert tłumaczy, że obecnie ludzie są zalewani taką ilością reklam, że trudno jest, nie tylko młodym, żyć w przekonaniu, że mogą być szczęśliwi, nie mając szeregu reklamowanych dóbr. – Problem w tym, że młodym brakuje dystansu do zalewających ich przekazów namawiających do konsumpcji – mówi Nęcki.
Więcej w miastach
Z danych KRD wynika, że 63 proc. zadłużonych młodych Polaków to mężczyźni. Ich łączne zobowiązania wynoszą blisko 339 mln złotych.
Najwięcej niesolidnych młodych dłużników mieszka na Górnym Śląsku, gdzie 21,3 tys. osób od 18. do 25. roku życia ma długi przekraczające 84 mln złotych. Na drugim miejscu są młodzi ludzie z Wielkopolski, a ich zadłużenie wynosi 55 mln złotych. Niechlubne podium zamykają osoby z Mazowsza. W tym województwie mieszka 15,7 tys. dłużników w wieku 18–25 lat, których zobowiązania wynoszą 56 mln złotych. Większość zadłużonych mieszka w mieście. Tylko 17 proc. osób od 18 do 25 lat to mieszkańcy wsi. – W mieście żyje się dużo szybciej niż na wsi. Dominuje też konsumpcyjne podejście do życia, szczególnie wśród młodych, którzy dopiero co weszli w dorosłość. Poza tym w miastach jest dużo większy dostęp do wszelkiego rodzaju rozrywek – komentuje Adam Łącki, prezes KRD.