Ostatnio głośno jest o Barnevernecie, norweskim urzędzie ochrony dzieci. Z jakich powodów najczęściej odbiera on dzieci rodzicom?
Najczęściej jest to pomówienie. Osoby, z którymi rozmawiałam, często opowiadały o zupełnie błahych powodach, np. ojciec pocałował córkę w usta przed szkołą, co zostało zgłoszone jako przejaw pedofilii. Kolejna sytuacja – dziewczynka wspomniała o zabawie z tatą podczas wakacji, on udawał rekina i ugryzł ją w pupę. Takim rodzicom stawia się najcięższe zarzuty. To straszne, że pomówienia oraz opowieści niewinnego dziecka stają się przyczyną interwencji.
Jak wygląda procedura działania?
Służby potrafiły zabrać dziecko ze szkoły, a ojciec lub matka w kajdankach jechali na komisariat. Po takim zgłoszeniu rozkręcała się machina, której rodzice nie mogli zatrzymać. Innym absurdalnym przypadkiem była sytuacja małej Nikoli, której zmarła babcia. Dziewczynka była smutna, lecz szkoła uznała, że w domu dzieje się coś złego.
Kto finansuje Barnevernet?