Według prof. Michała Lenartowicza z warszawskiej AWF dzielenie się fizyczną przestrzenią miasta przez użytkowników mających różne potrzeby jest współcześnie traktowane jako oczywistość. - Sport ze względu na swoją przestrzenną charakterystykę, w większości dyscyplin, pojawia się w przestrzeni miejskiej częściej niż inne dziedziny kultury i zwłaszcza, gdy mamy do czynienia z wydarzeniami skupiającymi duże grupy uczestników i gdy dzieje się to często, zaburza to normalne codzienne funkcjonowanie mieszkańców. Są wśród nich zarówno sympatycy sportu, jak i osoby im niechętne, których próg tolerancji dla takich wydarzeń może być szybko przekroczony. Zbyt duże i zbyt częste naruszenie tej codzienności może skutkować obojętnością, zaniepokojeniem lub nawet agresją gospodarzy – zauważa prof. Lenartowicz w rozmowie z serwisem rp.pl.
Największa grupa ankietowanych (47 proc.) jest przeciwna temu, by trasy maratonów przebiegały przez centra miast. Biegi przez środek metropolii nie przeszkadzają 28 proc. badanych, a zdania w tej sprawie nie ma co czwarty.
- Częściej przeciwnikami takiego wyznaczania tras maratonów są mężczyźni (49 proc.), osoby powyżej 50. roku życia (59 proc.) oraz badani o wykształceniu średnim (50 proc.). Tego zdania częściej są również respondenci o dochodzie netto od 2001 do 3000 zł (55 proc.) oraz badani z miast od 100 do 199 tys. mieszkańców (54 proc.) - zwraca uwagę Piotr Zimolzak z agencji badawczej SW Research.