O zanotowaniu wstrząsów poinformował Instytut Geofizyki Polskiej Akademii Nauk. Do pierwszego wstrząsu doszło o godz. 23.19 czasu lokalnego, jeszcze w niedzielę. Drugi miał miejsce o 3.54 w poniedziałkowy poranek.

"Zjawiska te to rzadki przykład sejsmiczności w strefach o małej aktywności tektonicznej do jakich należy Polska" - zauważa Instytut Geofizyki, dodając, że największą aktywność przejawiają u nas Karpaty, właśnie w okolicy Krynicy Zdrój. Ostatnia aktywność sejsmiczną w tym regionie zanotowano w 2009 roku, ale wcześniej, w czerwcu 1992 roku i dziewięć miesięcy później, zanotowano wstrząsy o magnitudzie M3.6 i M4.0.

- Jesteśmy przekonani, że był to wstrząs naturalny - zaznacza Dorota Olszewska, sejsmolog z Instytutu Geofizyki PAN, w rozmowie z Radiem Kraków. Jak dodaje stacja, siłę wstrząsu można porównać do wstrząsów w budynku, obok którego przejeżdża tramwaj. Nie zanotowano żadnych zniszczeń.

- Siedziałem z laptopem na kanapie, kiedy poczułem mocne drgania. Trwało to kilka sekund, ale było na tyle dziwne, że bardzo mnie zaniepokoiło. Miałem takie odczucie, jakby przejechała ciężarówka, jednak byłem przekonany, że to musi być coś innego - opowiadał z kolei w rozmowie z magazynem "Sądeczanin" burmistrz Krynicy Dariusz Reśko.