Sąd Najwyższy orzekł w ważnej kwestii dotyczącej dziedziczenia posiadania. Uznał, że biegnące zasiedzenie zwiększa wysokość zachowku. Orzeczenie jest tym ważniejsze, że kwestii tej nie reguluje kodeks cywilny.
Spór o miliony
Zmarły zostawił żonę i rocznego wtedy syna spoza małżeństwa, ale spadek w całości, na podstawie testamentu, przypadł żonie. Ta wkrótce uzyskała stwierdzenie zasiedzenia na swoją rzecz hektarowej, wycenionej na 33 mln zł działki obok Cmentarza Powązkowskiego w Warszawie. Ta znacjonalizowana po wojnie działka była cały czas w posiadaniu rodziny S., a następnie zmarłego i jego żony. Z tym że do 30 lat niezbędnych do zasiedzenia w chwili śmierci zabrakło mu pięciu miesięcy i 28 dni. I tak pojawiła się kwestia zachowku dla dziecka spoza małżeństwa.
Małoletniemu dziecku spadkodawcy należy się zachowek w wysokości 2/3 tego, co przypadłoby mu w dziedziczeniu ustawowym. W tym wypadku obok żony dostałby 1/2 spadku, zachowek zatem wynosi 1/3 spadku (art. 991 § 1 kodeksu cywilnego).
Zasadnicza kwestia w tej sprawie była taka, czy ta cenna działka weszła do spadku. Z całą pewnością spadkodawca w chwili śmierci nie był jej właścicielem, miał tylko dużą szansę nim zostać, choć nie stuprocentową.
Czy i jak wycenić
Sąd okręgowy uznał, że posiadanie nie ma wymiaru materialnego, i powództwo oddalił. Sąd Apelacyjny w Warszawie uznał jednak, że tak zaawansowane posiadanie może mieć wartość i nakazał SO wycenić ten zaawansowany stan z uwzględnieniem faktu, że wciąż było pewne ryzyko interwencji miasta i przerwania zasiadywania. Wtedy 30 lat musiałoby biec na nowo.