Marek Opioła, kandydat na europosła PiS, na wniosek swojej macierzystej partii straci stanowisko szefa sejmowej komisji ds. służb specjalnych. To konsekwencje wykorzystania policyjnego helikoptera Black Hawk w spocie wyborczym. W piśmie wysłanym wcześniej do KGP tłumaczył, że materiał ten będzie mu potrzebny do bieżącej pracy szefa komisji. Tymczasem śmigłowiec i antyterroryści pojawili się w materiale wyborczym Opioły.

Na sprawę zareagował szef MSWiA Joachim Brudziński, któremu policja podlega. Zasugerował m.in., że poseł powinien ponieść z własnej kieszeni koszty wykorzystania sprzętu. Skoro, jak zapewniła policja - kosztów nie było żadnych, poseł powinien wpłacić jakąś kwotę na fundusz stowarzyszenia rodzin poległych funkcjonariuszy policji.

- Tego typu wpadki na pewno nam nie służą - ocenił Brudziński we wtorek w Polsat News. - W mojej opinii, jako szefa MSWiA - będącego co prawda na urlopie - dzisiejsza reakcja na spot była jedyną możliwą. Poseł Marek Opioła, którego cenię za dotychczasową, merytoryczną pracę, dopuścił się karygodnego czynu - ocenił, podkreślając przy tym, że jego resort i PiS nie mieli wiedzy o zamiarach Opioły.

- To oczywiste, że musiała być reakcja. Polska policja musi być poza sporem politycznym, ona nie ma barw partyjnych. W tej sprawie działamy natychmiast i bezwzględnie - dodał.

- To oczywiste, że tę sprawę się wykorzystuje - powiedział Brudziński, komentując reakcje opozycji. - Jednak zapytam jej posłów przy nadarzającej się okazji, gdzie byli, gdy Hanna Gronkiewicz-Waltz z Rafałem Trzaskowskim korzystali ze "ścigaczy" GROM-u podczas przejażdżki po Wiśle. Gdzie byli, gdy odznaczani byli odznaką zasłużony dla formacji GROM minister Sławomir Nowak i Paweł Graś? Wówczas milczeli -zwrócił uwagę.