Odpalanie maszyny

Rozgrywający siatkarskiej reprezentacji Polski Fabian Drzyzga o Wilfredo Leonie i palcach jako narzędziach pracy

Aktualizacja: 25.05.2019 14:53 Publikacja: 25.05.2019 14:42

Odpalanie maszyny

Foto: Fotorzepa, Marian Zubrzycki

"Rzeczpospolita": Na początku zgrupowania rozgrywający mają chyba najwięcej obowiązków, jest wiele nowych twarzy, a z każdym zawodnikiem trzeba znaleźć nić porozumienia, żeby wiedzieć, jakie piłki wystawiać...

Fabian Drzyzga: Nie oszukujmy się, od razu nie da się takiego zgrania uzyskać. Z kolegami, których znam jest dużo łatwiej, ale sprawę utrudnia też sama forma siatkarska, która na początku przygotowań nie będzie najwyższa, bo nie ma prawa taka być. Różnie może to wychodzić na początku, ale z każdym treningiem zbliżamy się do perfekcji.

Zawodnicy atakujący zmieniają swoje nawyki na przestrzeni lat? Michał Kubiak, Bartek Kurek chcą innych piłek niż kiedyś? A może muszą się panu podporządkować?

To działa na odwrót, bo to rozgrywający muszą się podporządkować reszcie drużyny. Moi koledzy muszą atakować z piłek takich, jakie chcą, a nie takich, jakie ja sobie wymyślę. Rozgrywający musi się tego nauczyć. Każdy siatkarz ma inną specyfikę, jednak nabiegu i techniki się nie zmienia na późniejszym etapie kariery. W przypadku Kurka czy Kubiaka mamy więcej zakodowanych informacji i łatwiej się odnaleźć we wspólnej grze.

A jak się zmienia rozgrywający? 

Mówi się, że rozgrywający, im starszy tym lepszy. Kiedy miałem 20-21 lat, to myślałem, że najważniejsze jest zgubienie bloku lub granie bardzo kombinacyjnych akcji, a nie na tym polega siatkówka. Zgubienie bloku jest bardzo ważne, ale nie zawsze się uda, a nawet jeśli jest dobry, podwójny blok, ale przy tym precyzyjna wystawa, to zawodnik może zdobyć punkt. Co z tego, że rozegram na pojedynczy blok, jeśli zrobię to za szybko i źle technicznie? To nic nie daje. Trzeba znaleźć balans, a to przychodzi z wiekiem, doświadczeniem. Obserwowanie meczu, szukanie lidera, lub odwrotnie - dbanie o równowagę w ataku - to też ważne sprawy.

Lepiej nie zgubić bloku, niż zdezorientować kolegę z drużyny?

Tak. Czasem można zgubić blok, ale też atakującego. Tak też się zdarza. Najważniejsze jest porozumienie, czasem nie trzeba się za dużo odzywać. Z kilkoma chłopakami znamy się od wielu lat. Z Pawłem Zatorskim gram już od młodzików, gdy mieliśmy po 15-16 lat, a teraz mamy obaj po 30. Nie potrzebujemy dużo rozmawiać, bo wystarczy spojrzenie, mrugnięcie. Z nowymi trzeba dogadywać się gestami, bo na rozmowy nie ma czasu w trakcie meczu.

To, że został pan ojcem może mieć wpływ na spokojniejszą głowę na boisku?

Może mieć, oczywiście. Jeśli życie prywatne jest spokojne, ułożone, to nie myślisz w pracy, że dziecko jest chore, albo żona narzeka. Robisz swoje przez dwie godziny, wracasz i cieszysz się życiem. My sportowcy tez mamy normalne życie, a w nim lepsze i gorsze momenty. Im większa stabilizacja, tym lepiej.

Vital Heynen stara się sterować rozgrywającymi, czy daje dużo swobody?

Oczywiście, mamy przed meczem określone założenia, bo każdy rywal ma swoją charakterystykę, ale trener nigdy nie zabija kreatywności zawodnika. Każdy na boisku może coś dać od siebie, on to uwalnia, daje swobodę, która musi być w ramach taktyki.

Do kadry dołączył w tym sezonie Wilfredo Leon. Z kimś tak dobrym gra się łatwiej, bo z każdej piłki będzie zadowolony?

To się okaże, zagrałem mu kilka piłek w zeszłym roku w Zakopanem. To był nasz okres przygotowawczy do MŚ, a Leon też przyjechał prosto z wakacji, nie był w formie, więc uważaliśmy, żeby sobie krzywdy nie zrobił. Na pewno nie jest tak świetny technicznie, jak Michał Kubiak, ale też na wysokim poziomie. W dodatku ma niesamowitą siłę. Zobaczymy, jak piłki będą latać. Chcemy znaleźć nić porozumienia, bo wiemy, że Wilfredo jest dobrym zawodnikiem.

Co będzie priorytetem w tym sezonie, awans na igrzyska?

Nikt nie powie, że wszystkie turnieje są jednakowo ważne. Najważniejsze są kwalifikacje olimpijskie, a może ciut niżej mistrzostwa Europy. Chcemy wywalczyć kwalifikację do Tokio przy pierwszej okazji. Puchar Świata w Japonii jest dwa dni po finale ME.

Jak rozłożyć siły? Wystarczy paliwa na cały, długi sezon?

Mamy w kadrze 26 chłopaków, więc musi wystarczyć. Vital Heynen jest trenerem, który najpierw zadba o zdrowie, a potem będziemy odpalać naszą maszynę. Oby w najważniejszym momencie pracowała na najwyższych obrotach. Marcin Komenda i Marcin Janusz będą podgryzać mnie i Grześka Łomacza. Na ile im się uda, na ile nasza forma będzie odpowiednia? Przed nikim drzwi do grania w szóstce nie są zamknięte. Jeśli ktoś będzie lepszy, to będzie grać. My z Grzesiem musimy zasuwać.

Pana były kolega z reprezentacji Paweł Zagumny powiedział, że trzeba bardzo uważać, żeby nie zranić się w palec, bo to bardzo utrudnia grę.

To prawda. Nawet zbyt krótko obcięte paznokcie powodują, że jest nieprzyjemnie, niekomfortowo na boisku. Dłonie mogą być w różnym stanie, ale palce, zwłaszcza bliżej paznokci, muszą być zadbane. To nasze najważniejsze narzędzie pracy.

"Rzeczpospolita": Na początku zgrupowania rozgrywający mają chyba najwięcej obowiązków, jest wiele nowych twarzy, a z każdym zawodnikiem trzeba znaleźć nić porozumienia, żeby wiedzieć, jakie piłki wystawiać...

Fabian Drzyzga: Nie oszukujmy się, od razu nie da się takiego zgrania uzyskać. Z kolegami, których znam jest dużo łatwiej, ale sprawę utrudnia też sama forma siatkarska, która na początku przygotowań nie będzie najwyższa, bo nie ma prawa taka być. Różnie może to wychodzić na początku, ale z każdym treningiem zbliżamy się do perfekcji.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Siatkówka
Polscy siatkarze podbijają Europę. Jeden puchar już mają, czas na kolejne
Siatkówka
Siatkarski walec na drodze do finału Ligi Mistrzów. Jastrzębski Węgiel o krok od awansu
Siatkówka
Puchar już mają, chcą mistrzostwa i Leona. Zawiercie nową potęgą w siatkówce?
Siatkówka
Król wraca do domu. Jeden z najlepszych polskich siatkarzy zagra w ZAKSIE
Siatkówka
Zmiana trenera nie pomogła. ZAKSA Kędzierzyn-Koźle wciąż w głębokim kryzysie