W piątek stołeczny Sąd Okręgowy przeprowadził proces, jaki grupa sędziów wytoczyła redaktorowi naczelnemu „Gazety Polskiej". Sędzia Agnieszka Derejczyk ogłosi wyrok 11 stycznia przyszłego roku. Powodów dotknął wywiad szefa rządu z 13 czerwca, gdy ten pytany przez redaktora naczelnego „GP" Tomasza Sakiewicza o bunt w krakowskim sądzie przeciw nowej prezes, powiedział: „W mojej opinii szczególnie znamienny jest przykład sądu z Krakowa. (...) Wszystko wskazuje bowiem na to, że działała tam zorganizowana grupa przestępcza".
Redakcja odmówiła sprostowania, więc sędziowie zdecydowali się na proces, który śledziła pełna sala zwolenników obu stron. Na sądowym korytarzu jedni krzyczeli „precz z komuną", a drudzy „wolne sądy".
Redaktor Sakiewicz proponował ugodę. – Niech powodowie przyznają, że w krakowskim sądzie jest zorganizowana grupa przestępcza. Wtedy opublikuję ich sprostowanie – oświadczył, co strona przeciwna uznała za prowokację. Przekonywał, że w tekście nie sprecyzowano, czy chodzi o sędziów krakowskiego SO, czy o prezesa i dyrektora Sądu Apelacyjnego w Krakowie, mających sprawę karną za korupcję.
– To nie tylko sprawa o sprostowanie, lecz też o godność zawodu sędziego, która systematycznie i konsekwentnie jest sędziom odbierana – mówiła w imieniu powodów mec. Sylwia Gregorczyk-Abram. Jej zdaniem pytania i odpowiedzi dotyczyły sędziów sądu okręgowego, bo wynika to z kontekstu.
– Komisja Europejska stawia zaprzestanie deprecjonowania wymiaru sprawiedliwości za warunek przywrócenia praworządności w Polsce. Nasi klienci chcą tylko stwierdzenia faktu – że nie są członkami grupy przestępczej – mówił mec. Michał Wawrykiewicz.