Biegli sądowi: jakość opinii a los zwykłego obywatela

Chroniąc wymiar sprawiedliwości ustawodawca chroni też zwykłych obywateli.

Publikacja: 25.11.2018 13:30

Biegli sądowi: jakość opinii a los zwykłego obywatela

Foto: shutterstock

Na łamach „Rzeczpospolitej" wielokrotnie poruszałam temat błędów w opiniach biegłych, które stanowiły dowód w sprawie. Kilka tygodni temu przyszło mi się zmierzyć ze sprawą, w której mechanik samochodowy Jacek N. został oskarżony o sfałszowanie podpisów pod umową pożyczki wartości 35 tys. zł.

Czytaj także: Biegli sądowi: fachowcy za grosze, czyli gorsze wypiera lepsze

Koronnym dowodem jest opinia sądowa, w której biegły jednoznacznie wskazał, iż sprawcą fałszerstwa/oszustwa na dokumencie umowy jest właśnie Jacek N. Opinia była jednoznaczna i kategoryczna. Jacek N. w poczuciu krzywdy i niesprawiedliwości, której padł ofiarą, zwrócił się do wszystkich możliwych – w jego mniemaniu – instytucji państwa o pomoc. Przejmujący, wręcz błagalny list, napisany samodzielnie, bez wsparcia fachowców, wydawał się szczery, wręcz naiwny. Prosta forma listu nie mogła stanowić negatywnej przesłanki w ocenie sprawy, wręcz przeciwnie, skłaniała do bliższego poznania jej kulis.

Mizerny warsztat i błędy formalne

Na prośbę oskarżonego biegły stowarzyszenia SCIENTIA podjął się przeprowadzenia ponownej analizy materiału dowodowego, tzn. podpisów na kwestionowanej umowie oraz wzorów pisma Jacka N. W trakcie ponownej analizy okazało się, że rękopisy kwestionowanych sygnatur oraz autentyczne wzory pisma oskarżonego mają wiele cech wspólnych, jednakże rękopisy różni równie obszerna grupa cech odmiennych. Co najistotniejsze, różnice te dotyczą cech pozawolicjonalnych, pozostających poza świadomym wpływem piszącego. Czyli niepoddających się zabiegom maskowania pisma (autofałszerstwa). Właściwości pisma ocenianych najwyżej w hierarchii wartości cech identyfikacyjnych pisma ręcznego. Konkluzja ponownej opinii, tym razem tzw. opinii pozaprocesowej nie pozostawiała wątpliwości, iż w przypadku zleconej konfrontacji rękopisów doszło do pomyłki pierwszego biegłego. Biegły popełnił błąd w identyfikacji wykonawcy podpisów pod sporną umową.

Wydana na potrzeby postępowania pierwsza opinia w sprawie obnażała nie tylko mizerny warsztat badawczy eksperta, który ją wykonał, ale pozostawiała wiele do życzenia w kwestii formalnej, no i oczywiście merytorycznej samego sprawozdania z badań.

Argumentacja biegłego była żałośnie słaba, wręcz sztampowa, ograniczała się do podobieństw konstrukcyjnych budowy poszczególnych (nie wszystkich) znaków zapisów. Wprawdzie biegły zauważył, że rękopisy różnią się też budową części znaków, jednak nie przeszkodziło mu to w sformułowaniu jednoznacznego wniosku identyfikującego sprawcę oszustwa i fałszerstwa w osobie Jacka N.

Sprawa nie jest zakończona, domyślam się więc, że wobec pojawienia się nowej, pozaprocesowej opinii diametralnie różniącej się wnioskami od opinii procesowej, może zostać zrewidowane dotychczasowe stanowisko prokuratury, a przynajmniej zwrócenie się o kolejną opinię, do trzeciego biegłego lub do instytucji specjalistycznej.

Zawsze w takich sytuacjach zastanawiam się nie tylko nad jakością opinii sądowych stanowiących dowód w sprawie, ale nad losem przeciętnego Kowalskiego, który nie z własnej winy padł ofiarą pomyłki.

Czy pomyłka jest tylko pomyłką?

W myśl nowelizacji w przepisach, które weszły w życie w połowie 2016 r. biegłym grożą sankcje w przypadku popełnienia błędów przy sporządzaniu opinii. Wysokość wynagrodzenia biegłego jest zależna od nowych czynników. Dodano bowiem do art. 618f nowe przepisy, tj. §4a i §4b k.p.k.

W kontekście błędów w opiniach warto zwrócić szczególną uwagę na przepis §4a:

§ 4a Jeżeli opinia jest fałszywa, wynagrodzenie oraz zwrot jakichkolwiek kosztów poniesionych przez biegłego związanych z jej sporządzeniem lub złożeniem nie przysługują.

W przepisie tym zrównano wynagrodzenia biegłego za sporządzoną opinię z jej rzetelnością i słusznością wniosków. Zmiana pociąga za sobą odmowę wynagrodzenia oraz zwrotu jakichkolwiek kosztów poniesionych przez biegłego podczas jej sporządzania, pod warunkiem jednak, że zostanie wykazana błędność tejże opinii.

Kolejnym ważnym krokiem jest zmiana przepisów kodeksu karnego. Odpowiedzialność karną biegłych normuje bowiem art. 233 § 4 k.k. Stary przepis miał następujące brzmienie: „Kto, jako biegły, rzeczoznawca lub tłumacz, przedstawia fałszywą opinię lub tłumaczenie mające służyć za dowód (w postępowaniu sądowym lub innym postępowaniu prowadzonym na podstawie ustawy), podlega karze pozbawienia wolności do lat trzech". Obecnie stanowi on, że: § 4 Kto, jako biegły, rzeczoznawca lub tłumacz, przedstawia fałszywą opinię, ekspertyzę lub tłumaczenie mające służyć za dowód w postępowaniu określonym w § 1, podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat dziesięciu. Dodatkowo artykuł ten zyskał §4a rozszerzający odpowiedzialność biegłych, przewidujący tzw. nieumyślne popełnienie przestępstwa z §4: Jeżeli sprawca czynu określonego w § 4 działa nieumyślnie, narażając na istotną szkodę interes publiczny, podlega karze pozbawienia wolności do lat trzech.

Nieumyślne złożenie fałszywej opinii

Przepisy te rozciągają się nie tylko na opinie w sprawach karnych, ale także na opinie i ekspertyzy wydawane we wszystkich postępowaniach sądowych. Niestety praktyka nasuwa przykrą refleksję w kontekście nowelizacji przepisów. Uwzględniając ilość błędów w opiniach sądowych, aby wykazać fałszywość opinii należy posiłkować się kolejną opinią. Wprowadzenie „nieumyślnego złożenia fałszywej opinii" rodzi wiele wątpliwości interpretacyjnych. W takiej sytuacji pozostaje tylko czekać na orzecznictwo do tego przepisu.

Ustawodawca, wprowadzając przywołane przepisy, z pewnością miał na względzie mnogość pojawiających się fałszywych opinii w procesach. Intencja ochrony wymiaru sprawiedliwości przed wydaniem nieprawidłowego wyroku jest tutaj dość jasna. Chroniąc wymiar sprawiedliwości, pośrednio ustawodawca chroni i zwykłych obywateli – uczestników postępowania. Jednakże trudno oprzeć się wrażeniu, że o ile nowe przepisy kodeksu postępowania karnego mogą realnie wpłynąć na poprawę jakości opinii, a tym samym pracy sądów, o tyle nowelizacja przepisów k.k. wydaje się uszyta na wyrost.

Wracając do opisanej na początku tego artykułu sprawy Jacka N., analizując przedstawioną sprawę, nie można nie dostrzec krzywdy, jakiej doznał ów człowiek za sprawą fałszywej opinii przyjętej jako dowód. Jeden z zapisów regulaminu Polskiego Stowarzyszenia Biegłych Sądowych Skarbowych i Rzeczoznawców SCIENTIA głosi, że celem stowarzyszenia jest: „(...) 8. Wszechstronna pomoc materialna oraz niematerialna obywatelom Rzeczypospolitej Polskiej poszkodowanym w wyniku błędów wymiaru sprawiedliwości spowodowanych błędnymi dowodami z opinii biegłych. Przez analogię do szerokiej pomocy, jakiej aktualnie Wymiar Sprawiedliwości udziela ofiarom przestępstw, warto zwrócić uwagę, i na tę szczególną grupę ludzi poszkodowanych, ofiar błędnych opinii sądowych".

Autorka jest wykładowczynią Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury w Krakowie, współzałożycielką Polskiego Stowarzyszenia Biegłych Sądowych i wolontariuszką Fundacji Ubi Societas Ibi Ius

Na łamach „Rzeczpospolitej" wielokrotnie poruszałam temat błędów w opiniach biegłych, które stanowiły dowód w sprawie. Kilka tygodni temu przyszło mi się zmierzyć ze sprawą, w której mechanik samochodowy Jacek N. został oskarżony o sfałszowanie podpisów pod umową pożyczki wartości 35 tys. zł.

Czytaj także: Biegli sądowi: fachowcy za grosze, czyli gorsze wypiera lepsze

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Spadki i darowizny
Poświadczenie nabycia spadku u notariusza: koszty i zalety
Prawo w Firmie
Trudny państwowy egzamin zakończony. Zdało tylko 6 osób
Podatki
Składka zdrowotna na ryczałcie bez ograniczeń. Rząd zdradza szczegóły
Ustrój i kompetencje
Kiedy można wyłączyć grunty z produkcji rolnej
Sądy i trybunały
Reforma TK w Sejmie. Możliwe zmiany w planie Bodnara