Reklama
Rozwiń

Bogusław Chrabota: Ostatnia bitwa prezesa Kaczyńskiego

Wiele razy wygrywał, wiele razy przegrywał, ale nigdy nie udało mu się osiągnąć prawdziwego triumfu. Wcielić w życie swojej wizji ojczyzny. Dlatego rzuci do walki całą swoją energię, talent, pomysły, brutalność i bezwzględność.

Publikacja: 04.07.2025 08:30

Jarosław Kaczyński

Jarosław Kaczyński

Foto: PAP/Piotr Polak

Niemcy regularnie przerzucają nielegalnych migrantów na naszą stronę. Państwo abdykowało, a chaos i bezkarność rosną z dnia na dzień. Funkcjonariusze nie mają narzędzi, by działać. Zostali zostawieni sami sobie.(…) Państwo z dykty zawiodło po raz kolejny, a to zwykli ludzie – obywatele – zaczynają się organizować, by bronić granicy”. Kto to powiedział? Nikt inny tylko świeżo wybrany, wieczny prezes Prawa i Sprawiedliwości, Jarosław Kaczyński. Kiedy? Wpis na platformie X datowany jest na 1 lipca. Ktoś by powiedział, że na granicy dzieje się coś katastrofalnego. Przez Odrę przedzierają się hordy barbarzyńców, Straż Graniczna zmaga się z masowym przerzutem ludzi, granica pada i leje się krew. Nic takiego. Niemieckie służby – co, rzecz jasna, nie może nam się podobać – odsyłają do nas nielegalnych migrantów, którzy trafili tam po przekroczeniu wschodnich granic Unii właśnie w Polsce. Takie unijne przepisy, takie realia. Trzeba umieć się z nimi mierzyć i to święty obowiązek rządu. Ale żeby robić z tego turboaferę? Cóż, czemu nie. Jeśli okaże się przydatna w polityce.

Czytaj więcej

Kataryna: Ustawki dwóch zacietrzewionych dziadków

Dlaczego Jarosław Kaczyński nakręca atmosferę strachu na granicy z Niemcami. Celem jest wygrana w wyborach parlamentarnych

Dla Jarosława Kaczyńskiego przydatna była zawsze. Kiedy wczytamy się we wpis prezesa, trafimy na wszystkie tradycyjne wątki. Są w nim oczywiście nienawistni Warszawie Niemcy. Są groźni migranci. Jest zbankrutowane państwo rządzone przez nieudaczników. Są ofiary, czyli zwykli obywatele. I jest armia rycerzy dosiadających białych koni – prezes i jego partia – którzy już pędzą, by ratować Polaków. Karykatura? W żadnej mierze. Kaczyński zawsze budował takie figury. Perfekcyjnie operował strachem, by przedstawiać siebie jako panaceum na problemy. Swoim przeciwnikom odmawiał mocy sprawczej, honoru. Albo obdzierał ich z godności, jak Donalda Tuska.

Prezes, niestety, nie młodnieje. Ma 76 lat. Za chwilę osiemdziesiątka. Czas, kiedy trzeba będzie w końcu pogodzić się z koniecznością zmiany warty. Ale jeszcze nie dziś. 

Wpis prezesa nie jest zatem niczym nowym. To sięgnięcie do politycznego arsenału po broń świetnie sprawdzoną. Po co? Ktoś spyta. Na kilkadziesiąt zaledwie dni przed inauguracją Karola Nawrockiego, kiedy w sprawie prezydentury wszystko jest już jasne? Bez sensu. A może to okrzyk triumfu po kolejnym potwierdzeniu nienaruszalności władzy w macierzystej partii? Nie, to by było zbyt proste. Kaczyński, „twórca królów”, nie jest tanim watażką. Nie peroruje bez sensu. Nie musi krzykiem potwierdzać faktu swojego istnienia. Chodzi mu o zupełnie co innego. Wpis na X to nic innego jak publiczne ogłoszenie nowej kampanii wyborczej. Kolejnej na autostradzie polskiej polityki. Niektórym mogło się wydawać, że po wyborach czerwcowych będzie chwila spokoju. Jakiś krótszy czy dłuższy sezon ogórkowy. Nic z tego; ogórki będziemy konsumować w tym roku zagrzewani do boju. Stawką jest powrót prezesa i jego formacji do władzy. Kiedy? Im szybciej, tym lepiej.

Teoretycznie wybory parlamentarne przypadają na 2027 rok, ale kto powiedział, że trzeba czekać tak długo. Zwłaszcza że w amoku powyborczego entuzjazmu wyniki sondażowe prawicy wystrzeliły z mocą eksplozji wulkanu. Gdyby wybory odbywały się dziś, trzy formacje prawicowe – PiS, Konfederacja i Konfederacja Korony Polskiej – zdobyłyby dobrze ponad połowę głosów, a gdyby weszły w koalicję, Kaczyński mógłby rządzić przez osiem lat. Z gwarantowaną większością i własnym prezydentem w pałacu. Piękna perspektywa, nieprawdaż? Tyle że ta koniunktura nie musi być wieczna. Poparcie elektoratu na pstrym koniu jeździ, więc trzeba się spieszyć, rozhuśtać politykę, rozchybotać państwo, przyspieszyć upadek rządu i doprowadzić do wyborów. Szybko jak tylko się da.

Czytaj więcej

Bogusław Chrabota: Liberałowie starzy i młodzi

Czy Sławomir Mentzen pomoże Jarosławowi Kaczyńskiemu wrócić do władzy

To polityczne tło logiki bijącego na platformie X w Tuska jak w bęben prezesa. Pośpiech ma jeszcze jedną przyczynę. Prezes, niestety, nie młodnieje. Ma 76 lat. Za chwilę osiemdziesiątka. Czas, kiedy trzeba będzie w końcu pogodzić się z koniecznością zmiany warty. Ale jeszcze nie dziś. Dziś czuje krew. Szykuje się do ostatniej politycznej bitwy o wszystko. Wiele razy wygrywał, wiele razy przegrywał, ale nigdy nie udało mu się osiągnąć prawdziwego triumfu. Wcielić w życie swojej wizji ojczyzny; Polski katolickiej, strzegącej tradycji, patriotycznej, goniącej zło i moralne zepsucie. Najbliższe lata to ostatnia szansa. Dlatego rzuci do walki całą swoją energię, talent, pomysły, brutalność i bezwzględność. Ta bitwa musi być wygrana! Czy przeciwnicy to rozumieją? Nie sądzę.

Boją się, co prawda, potencjalnych rozliczeń ze strony PiS, ale – zapewne – nie bardzo. Przecież rozliczenia poprzedników przez KO to też rozdęta mydlana bańka. Dużo obietnic i gadania, ale zero konkretów. Pakt o nieagresji wciąż obowiązuje. Kruk krukowi oka nie wykole. Czyżby Kaczyński – po swoim powrocie – miałby wieszać? Wolne żarty. Wszak sitwa jest jedna. A przyjaźnie z ław sejmowych nigdy nie gasną. I tylko jedna postać z całej tej układanki milczy jak Pytia. Siedzi jak kuta w marmurze cicho i nie ujawnia swoich myśli za często. To Mentzen. Sławomir Mentzen. Czy aby na pewno jest mu po drodze z prezesem? Czy aby na pewno chce być akuszerem jego powrotu do władzy, by mógł realizować swoją wizję Polski? Tego nie wiemy. I szybko się nie dowiemy. Dziwny ten Mentzen. Nieodgadniony.

Niemcy regularnie przerzucają nielegalnych migrantów na naszą stronę. Państwo abdykowało, a chaos i bezkarność rosną z dnia na dzień. Funkcjonariusze nie mają narzędzi, by działać. Zostali zostawieni sami sobie.(…) Państwo z dykty zawiodło po raz kolejny, a to zwykli ludzie – obywatele – zaczynają się organizować, by bronić granicy”. Kto to powiedział? Nikt inny tylko świeżo wybrany, wieczny prezes Prawa i Sprawiedliwości, Jarosław Kaczyński. Kiedy? Wpis na platformie X datowany jest na 1 lipca. Ktoś by powiedział, że na granicy dzieje się coś katastrofalnego. Przez Odrę przedzierają się hordy barbarzyńców, Straż Graniczna zmaga się z masowym przerzutem ludzi, granica pada i leje się krew. Nic takiego. Niemieckie służby – co, rzecz jasna, nie może nam się podobać – odsyłają do nas nielegalnych migrantów, którzy trafili tam po przekroczeniu wschodnich granic Unii właśnie w Polsce. Takie unijne przepisy, takie realia. Trzeba umieć się z nimi mierzyć i to święty obowiązek rządu. Ale żeby robić z tego turboaferę? Cóż, czemu nie. Jeśli okaże się przydatna w polityce.

Pozostało jeszcze 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
„Brzydka siostra”: Uroda wykuta młotkiem
Plus Minus
„Super Boss Monster”: Kto wybudował te wszystkie lochy
Plus Minus
„W głowie zabójcy”: Po nitce do kłębka
Plus Minus
„Trinity. Historia bomby, która zmieniła losy świata”: Droga do bomby A
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa” poleca. Marek Węcowski: Strzemiona Indiany Jonesa