Ostatnio wrażenie zrobiła na mnie powieść Szczepana Twardocha, „Null”, której akcja toczy się na froncie wojny w Ukrainie. Czytałem ją jednak nie tylko jako zwykłą powieść, ale także pod kątem własnej pracy – piszę obecnie o tym, jak Homer i inni autorzy starożytni funkcjonowali na wojnach ostatnich dwóch stuleci. Twardoch w „Nullu” robi coś takiego – i robi to znakomicie. Mój podziw budzą nie tylko obecne tam wątki antyczne, lecz zjawisko rzadkie w polskiej literaturze: stworzenie osobnego języka do opisu wojny i ludzkich przeżyć. To fenomen porównywalny z językiem „Wojny polsko-ruskiej” Masłowskiej. „Null” jest krótki, a jednocześnie porażający siłą obrazowania – zarówno scen wojennych, jak i analizą psychiki bohaterów. To dzieło dopracowane. Wiele w nim opiera się na namyśle nad literaturą starożytną, a nawet pewnymi antycznymi zabytkami. Czytelnicy zorientują się zapewne, jaki konkretny starożytny zabytek ważny jest dla książki, ale nie chcę zdradzać zbyt wiele tym, którzy jeszcze nie czytali.
Czytam też inne książki o Ukrainie, m.in. znakomity reportaż Ołeksandra Mycheda „Kryptonim dla Hioba”, ale to „Null” jest dla mnie szczególnie ważny przez swoją językową i formalną wyjątkowość.
Czytaj więcej
Urzeka mnie głębia głosu Dave’a Gahana z zespołu Depeche Mode oraz ładunek emocjonalny ukryty mię...
Jeśli chodzi o kino, ostatnio z ciekawością obejrzałem pierwszy odcinek drugiego sezonu serialu „Oddział dla zuchwałych”, luźno inspirowanego działaniami brytyjskich SAS w II wojnie światowej. Pierwsza seria była niezła, ale zirytowało mnie użycie współczesnego sprzętu jako „niemieckich czołgów”. To psuje iluzję – tym bardziej, że w Wielkiej Brytanii można do produkcji wypożyczyć autentyczne pojazdy. W nowym sezonie jeszcze tego błędu nie zauważyłem, ale być może to kwestia mojej historycznej pedanterii.